Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Piątek, 29/03/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Miasto współrządzone przez mieszkańców jest miastem lepszym

 1 dodane: 18:47, 29/04/13

tagi:

Chcemy więcej „władzy”, pieniędzy i możliwości decydowania o naszym mieście – wielu gdańskich radnych osiedla i dzielnic wysyła czytelny sygnał do prezydenta Adamowicza. Ten ostatni niewiele sobie z tego robi, ale obiecuje wysłać swoją ekipę do... Poznania. Czemu akurat tam? By przyjrzeć się reformie, która wywróciła do góry nogami tamtejszą, „obywatelską” rzeczywistość. Co to za reforma? I ważniejsze pytanie: czy Gdańsk może się jej spodziewać w najbliższych latach?

Stowarzyszenie
Stowarzyszenie "My Poznaniacy" w jednej ze swoich licznych akcji
Fot. własność "My Poznaniacy"

Fotografia 1 z 1

Radni osiedla w Poznaniu: dysponują budżetem rzędu kilkuset tysięcy (i więcej) złotych, do ich rady spływają pieniądze z...podatku od nieruchomości, mogą starać się o spore granty z miasta, mogą remontować niewielkie uliczki/setki metrów chodnika/szkoły i przedszkola, mogą wydawać swoje gazetki, słuchają ich miejscy planiści, przeprowadzają negocjacje z miastem na zasadzie „godzimy się na to, ale w zamian...”, a urzędnicy przychodzą na ich sesje i robią notatki. Serio.

Radni osiedla i dzielnic w Gdańsku: najczęściej dysponują budżetem rzędu kilkanaście- kilkadziesiąt tysięcy złotych (największa Rada, Chełm ma około 200 tysięcy złotych), z reguły nie mają środków na przeprowadzenie jakiejkolwiek większej inwestycji w swoim otoczeniu, często nie dostają od urzędników odpowiedzi na swoje pisma i propozycje, nie negocjują z urzędnikami, bo nie mają żadnej siły, a prezydent miasta twierdzi, że właściwie powinni skupić się na „pieczeniu ciast i zakładaniu lokalnych bibliotek”. Serio.

Nie trzeba być miłośnikiem rad osiedli w jakimkolwiek mieście, aby widzieć, że Gdańsk pod względem tego „co może obywatel” mocno od Poznania odstaje. Zwracali na to uwagę między innymi członkowie Forum Rad Dzielnic podczas niedawnego spotkania z prezydentem Pawłem Adamowiczem. Co ciekawe, ten ostatni, słysząc o poznańskiej reformie, obiecał, że wyśle do tego miasta kilku swoich urzędników. By przyjrzeli się tamtejszej sytuacji.

Przedstawiamy dziś rozmowę z Maciejem Wudarskim, radnym jednego z osiedli w Poznaniu i do niedawna wiceprezesem ważnego dla tamtejszych mieszkańców Stowarzyszenia „My Poznaniacy”. I chociaż tak jak właściwie każde rozwiązanie, także i to poznańskie ma pewnie swoje wady, a mieszkający tam społecznicy kłócą się między sobą na potęgę (ostatnio z „My Poznaniacy” odeszło spore grono osób i tworzy swoją organizację), to warto zapoznać się z tymi rozwiązaniami.

Być może kiedyś, część z nich trafi również do Gdańska. I jak przekonują zwolennicy tej reformy, projekt ten spowoduje, że „władze miasta w Gdańsku nie będą już marnować potencjału tutejszych radnych osiedli i dzielnic”.


Czym obywatelski Poznań różni się od obywatelskiego Gdańska?

Maciej Wudarski, radny osiedla „Krzyżowniki-Smochowice”, do niedawna wiceprezes Stowarzyszenia „My Poznaniacy”: Poznań rzeczywiście w ostatnich latach przeszedł ważną reformę i tym na pewno różni się od Gdańska. Nie ma prostej odpowiedzi, dlaczego tak się stało. Po części wynika to z faktu, że ruchy obywatelskie, ruchy społecznikowskie w Poznaniu działają już bardzo długo. Bo od początku lat 90-tych. A kilkanaście lat później trafiły na bardzo sprzyjający grunt.

Powstała organizacja „My Poznaniacy”, lokalna inicjatywa samych mieszkańców. Najpierw chodziło o to, aby mieć głos w dyskusji na temat uchwalanego w 2008 roku Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania miasta . Każdy patrzył na swoje podwórko, na to aby u niego w okolicy nic złego się nie wydarzyło. Stopniowo jednak zaczęła pojawiać się świadomość ogólnomiejska. Organizacje zaczęły interesować się miastem w całości, oczywiście stricte lokalne sprawy nadal były ważne. Wielki zwrot nastąpił w 2010 roku, kiedy organizacja „My Poznaniacy” wystartowała w wyborach samorządowych i zdobyła ponad 9 procent głosów.  Od tego momentu władze miasta zaczęły się z nią liczyć...

Ale chyba jedna z ważniejszych zmian w ostatnich latach w Poznaniu to właśnie reforma rad osiedli. Jak to teraz wygląda w Pana mieście?

Do 2010 roku, a więc do momentu reformy, rady osiedli w Poznaniu działały tak, że wiele z nich miało różne statuty, różne zakresy terytorialne. Były rady bardzo małe i bardzo duże. Zakres ich kompetencji był niewielki, budżety były dużo mniejsze niż teraz. Po reformie wszystko się zmieniło. Przede wszystkim Poznań został podzielony na 42 osiedla i każde z nich ma swoją radę osiedla. Wcześniej były miejsca w Poznaniu, gdzie takich rad nie było...

No i rzecz dla wielu szczególnie istotna – w Poznaniu znacznie zwiększył się budżet rad osiedli. A także liczba źródeł finansowania takich jednostek. To jakie pieniądze i skąd mają teraz do dyspozycji radni w Pana mieście?

Pierwsze źródło finansowania rad osiedli w Poznaniu to oczywiście stałe pieniądze, przyznawane przez miasto. Wysokość tej kwoty uzależniona jest od, tzw pogłównego i popolnego. Ten pierwszy zależy od liczby mieszkańców na danym osiedlu, drugi – od wielkości terenu danej jednostki. Przed reformą rady osiedli w Poznaniu dostawały pieniądze tylko „za pogłówne”.

Obecny system jest bardziej sprawiedliwy, ale i teraz są oczywiście różnice. Generalnie można powiedzieć, że rady osiedla o większej gęstości zaludnienia są bogatsze od tych, które posiadają z kolei sporo terenu, a mniej mieszkańców.

Skąd jeszcze czerpią pieniądze rady osiedli w Poznaniu?

Kolejne źródło to 5% podatku od nieruchomości płaconego przez wszystkich podatników danego osiedla. A więc także od firm tam działających. W rezultacie osiedla, gdzie jest sporo firm, mają więcej pieniędzy.

Trzecie źródło to pochodzące z budżetu miasta środki, przeznaczone na trzy cele:  remonty placówek oświatowych, remonty chodników i dbałość o tereny zielone. Z tych pieniędzy rada osiedla nie może finansować żadnego innego zadania.
Jest jeszcze możliwość ubiegania się o różne granty miejskie. Na przykład o grant na budowę boiska wielofunkcyjnego, niedługiej ścieżki rowerowej etc.

A jak to wygląda konkretnie na przykładzie Pana osiedla? Jaką sumą dysponuje Rada Osiedla Krzyżowniki-Smochowice?

Moje osiedle liczy sobie około 7 tysięcy mieszkańców. Popolne i pogłówne to dla naszej rady około 84 tysięcy złotych rocznie. Dalej, 5% podatku od nieruchomości daje naszej radzie pieniądze rzędu 316 tysięcy złotych rocznie. Za te pieniądze remontujemy np. 200 metrów chodnika i montujemy oświetlenie na tym odcinku. To są już konkretne, większe zadania. Dodatkowo z kasy miasta opłacane jest funkcjonowanie naszej siedziby oraz diety radnych tj. ok. 10 tyś rocznie – rozliczamy w ten sposób radnym telefony czy dojazdy.

Trzecie źródło, tzn środki celowe, o którym wspomniałem wyżej, to jakieś  260 tysięcy złotych które rada w porozumieniu z Zarządem Dróg Miejskich rozdysponowuje na remonty ulic, około 55 tyś przeznaczamy na remonty szkoły i przedszkola oraz kilka tysięcy idzie na utrzymanie skwerów. W zeszłym roku Rada, w której działam, dostała granty na łączną sumę rzędu 200 tysięcy złotych...

Tak sobie słucham tych kwot i zastanawiam się, co będą czuli gdańscy radni, którzy będą to czytać. Bo różnice są kolosalne. Dla przykładu, dzielnica w Gdańsku, w której mieszka 15 tysięcy ludzi, może liczyć na 60-90 tysięcy złotych rocznego budżetu. I to wszystko. A Pan tu opowiada o sumach rzędu 300 i więcej tysięcy złotych...

Wie Pan, są wielkopłytowe osiedla w Poznaniu, liczące sobie 25 tysięcy mieszkańców, które tylko z pogłównego, popolnego i 5% podatku od nieruchomości otrzymują rocznie 800 tysięcy złotych...

W Gdańsku władze często tłumaczą mieszkańcom, że nie ma pieniędzy na podwyższanie budżetów rad osiedli i dzielnic...

W Poznaniu to nie są żadne dodatkowe pieniądze. Gdyby nie było rad osiedli, te kwoty i tak byłyby w miejskim budżecie, tylko wydawaliby je urzędnicy. A nie sami mieszkańcy.

Oprócz pieniędzy, pozostaje jeszcze kwestia realnego wpływu na rzeczywistość. W Gdańsku nie brakuje głosów, że tutejsze rady osiedli i dzielnic właściwie „nic nie mogą”. Są zbyt słabe, nie mają żadnych uprawnień, mało kto z nimi się liczy...

Przed reformą podobnie rzecz wyglądała w Poznaniu. Robiliśmy jakieś festyny, imprezy. Chodziło się do urzędów, aby wyprosić jakąś pomoc. I to była taka formuła nieoficjalnych wpływów. Kto nie miał takiej siły przebicia, ten tracił...

Zanim zapytam Pana o to, jak właściwie doszło do tej reformy, mam jeszcze inną kwestię. O czym tak naprawdę decydują teraz radni osiedla w Poznaniu?

Wszystko precyzyjnie opisuje statut. Wcześniej tego po prostu nie było. Rady mają dużo więcej do powiedzenia na przykład w sprawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Oczywiście urzędnicy nie muszą przyjmować uwag i wniosków radnych, ale w praktyce tak właśnie często się dzieje. Rady osiedli są silniejsze i to widać chociażby przy różnego typu negocjacjach z miastem...

Negocjacjach?

Tak chociażby działo się przed EURO2012, kiedy to Rada Osiedla Stare Miasto negocjowała z urzędnikami warunki na jakich znajdzie się tam strefa kibica. Chodziło o to, że taka strefa będzie wiązać się z dużymi niedogodnościami dla okolicznych mieszkańców. To były bardzo ciekawe, publiczne negocjacje. Rada zorganizowała serię spotkań, na którym ustalano zasady przyszłej strefy kibica. Co ważne, radni umiejętnie wynegocjowali od miasta spore środki, które zostały przeznaczone na okoliczne remonty.

Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, aby w Gdańsku administracja prezydenta chciałaby negocjować z mieszkańcami o takich sprawach. Czy w Poznaniu urzędnicy nie buntują się przeciwko temu, że musieli podzielić się swoją władzą z mieszkańcami?

Docieranie między urzędnikami, a mieszkańcami było zawsze i trwa nadal. Ciekawy przykład, który to obrazuje, to działanieWydziału Wspierania Jednostek Pomocniczych Miasta. Obsługuje on funkcjonowanie rad osiedli w Poznaniu. Na początku nie było z tym za dobrze, były problemy, kontakt nie wyglądał tak jak powinien. Ale teraz jest inaczej, lepiej. Urzędnicy przychodzą na sesje „swojej” rady osiedla, robią notatki...

Przychodzą na sesje, robią notatki? To dla mieszkańców Gdańska, gdzie urzędnicy często nawet nie raczą odpowiadać na pisma rad osiedli i dzielnic, może brzmieć jak science fiction. Ale na pewno jest tutaj druga strona medalu, taki wydział musi sporo kosztować...

Nie tylko robią notatki – przygotowują protokoły z sesji rady, dbają o prawidłowy obieg dokumentów, w Wydziale pracuje ponad 30 urzędników. Ale trzeba byłoby zapytać władze miasta w Poznaniu, czy jest to koszt opłacalny - ja nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ba, nie wiem nawet do końca, czemu nasza władza to robi. Jest kilka możliwości. Albo to taka fajna władza, która zobaczyła, że przekazanie odpowiedzialności mieszkańcom ma swoje zalety. Albo widoczny w większych miastach (a w Poznaniu szczególnie) kryzys spowodował, że władza próbuje takimi działaniami rozłożyć odpowiedzialność. Myślę, że prawda leży gdzieś pośrodku.

Jak właściwie doszło do takiej reformy w Poznaniu? To była zasługa „My Poznaniacy”, nacisków samych mieszkańców, czy może aktywności włodarzy miasta?

Rola Stowarzyszenia „My Poznaniacy” nie była tutaj zbyt wielka. Ojcem reformy był Mariusz Wiśniewski, miejski radny Platformy Obywatelskiej. Nie wiem, na ile był to pomysł wizerunkowy, a na ile koncepcja, aby rzeczywiście coś zmienić. Liczy się, że pomysł reformy w tym kształcie wyszedł właśnie od niego.

Drugim elementem tej układanki były, o czym już wspominałem, silne ruchy społecznikowskie. Rady osiedli działały tu już od lat 90-tych, brakowało tylko narzędzi do realizacji określonych celów. Trzecim elementem była koncepcja prezydenta Ryszarda Grobelnego. Miał on nieco inną wizję reformy niż Wiśniewski. Prezydent proponował decentralizację zarządzania miastem i utworzenia 16 dzielnic.- założenia do tej reformy opracował prof. Regulski. Trochę tak jak w Krakowie: większe rady, większy budżet, większe zaplecze urzędnicze...

To urzędnicy i radni miasta zdecydowali ostatecznie, że najlepsza dla Poznania jest reforma „Wiśniewskiego”?

Koncepcja Prezydenta Grobelnego została skrytykowana za zbyt wysokie koszty jej wprowadzenia. Rada Miasta powołała Doraźną Komisję ds. Reformy, która zaprosiła do współpracy przedstawicieli rad osiedlowych. Na tym forum wypracowane zostały zasady wprowadzenia reformy.

A co w sytuacji, gdy tak jak w Gdańsku nie ma polityków z taką wizją, a działające tu organizacje są zbyt słabe na przebicie się ze swoimi pomysłami? Kto powinien zapoczątkować taką reformę?

Pyta mnie Pan o receptę. Jest zawsze jedna i ta sama. Trzeba być maksymalnie cierpliwym, w tym co się robi. I należy szukać pozytywnego gruntu. Przyszły rok to rok wyborczy. Może jest w Gdańsku dwóch, trzech radnych miasta, którzy chcieliby się wyróżnić właśnie w taki sposób? My w Poznaniu jesteśmy gotowi przekazać naszą wiedzę i doświadczenie w tej kwestii.

To się dobrze składa, bo prezydent Adamowicz po niedawnym spotkaniu z radnymi osiedli i dzielnic w Gdańsku obiecał, że wyśle kilku urzędników właśnie do Poznania. Aby przyjrzeli się reformie, o której mówimy. Tylko wie Pan, prezydent Gdańska uważa, że Rady powinny raczej skupić się na animowaniu, a nie powinny żądać dodatkowych uprawnień i dodatkowej władzy. Jak Pan by odpowiedział na taką tezę?

Nie mam żadnych wątpliwości, że zdecydowana większość rad osiedli w Poznaniu po gospodarsku dba o swoje otoczenie. To jest coś czego nie da się załatwić inaczej, tego nie da się przeprowadzić z pozycji urzędniczych. Odpowiedziałbym prezydentowi Gdańska: miasto współrządzone przez mieszkańców jest miastem lepszym.

A co Pan powiedziałby gdańskim, często sceptycznie nastawionym do silnych Rad urzędnikom?

W mieście, gdzie ludzie czują się podmiotami pewnych decyzji, lepiej się mieszka. Ludzie bardziej ufają władzy. A ta ostatnia rozumuje w dwóch kategoriach: powinno być łatwiej i taniej. No właśnie, czy jest łatwiej i taniej? O to trzeba by zapytać naszych polityków w Poznaniu...

Dziękuję za rozmowę.

 

Projekt współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej

Więcej o reformie i samym ruchu "My Poznaniacy" można przeczytać tutaj. Warto zapoznać się również z prezentacją gdańskiego Forum Rad Dzielnic - znajdziesz ją tutaj.

Galeria artykułu

Stowarzyszenie "My Poznaniacy" w jednej ze swoich licznych akcji

Stowarzyszenie...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (5)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

awatar

gosc

83.25.212.*

21:41, 30/04/13

Myślę że Pan Adamowicz nie ma tak dużych wpływów w Szwajcarii i nie usunie artykułu ani Pana Redaktora, którego po części wspierają granty szwajcarskie i prestiż. Miarka nawet W mateczniku PO już dawno się ...wiecej

zgloś naruszenie
awatar

gosc

77.113.9.*

10:02, 30/04/13

Droga redakcjo, proszę natychmiast wrzucić kilka nowych art. gdyż ten na pierwszym planie ma komentarze nie takie jak oczekuje jedyna słuszna partia PO. Najlepszym wyjściem będzie zwolnić moderatora, lub usunąć ...wiecej

zgloś naruszenie
awatar

gosc

46.76.174.*

09:05, 30/04/13

Pewnie i tak swoich na stołkach zostawi by miał kto papierki zniszczyć, etaty w urzędach tylko dla wybrańców. Ale i oni wylecą:-)

zgloś naruszenie
awatar

gosc

62.61.54.*

22:01, 29/04/13

zrobiło się groźnie :)

zgloś naruszenie
awatar

gosc

77.114.38.*

21:26, 29/04/13

Adamowicza nie stać na oddanie choćby krzty władzy, jest tak umoczony w topienie naszych pieniędzy w stadiony dla płemieła że tyłkiem trzęsie gdy tylko sobie przypomni że to już wkrótce będzie trzeba zleźć ze ...wiecej

zgloś naruszenie

REKLAMA

REKLAMA

Ostatnie ogłoszenia

• Wiecej ogłoszeń