Mecz rozpoczęli gdańszczanie. Meczowa trema dała się jednak w znaki, piłkę już w pierwszej akcji zgubił Krzysztof Młynarek. Dopiero w 3 minucie zawodnicy uraczyli zgromadzonych kibiców bramką, zdobył ją Dariusz Kawczyński. Mimo spotkania tak ważnej rangi, widać było już wielki spokój w poczynaniach obu zespołów.
Mecz przyspieszył, grana była akcja za akcję. Spójnia Wybrzeże, która wyprowadzała kolejne kontry odskoczyła na 5 bramek (9:4). Mogło się zdawać, że trener Marek Mońko przygotował coś specjalnego na zespół z Malborka. W tym momencie nie wytrzymał trener Łukasz Jezierski i poprosił o czas. Spójnia starała się jednak z rozmysłem zagrać każdą akcje. Mimo gry w przewadze Pomezania zdołała odrobić jedynie 2 bramki (10:6). Michał Derdzikowski, który starał się wziąć ciężar gry na siebie, nie trafił trzech rzutów z rzędu.
Od razu gdy na boisku pojawił się Wojciech Kasperek, zanotował on skuteczną interwencję. Czym dla gdańszczan jest Bartosz Walasek, zgromadzeni kibice przekonali się w 22 minucie, gdy przełamał on niemoc strzelecką zespołu SPR.
- Takie były założenia, zrealizowaliśmy je w 100% i jesteśmy bardzo szczęśliwi. Założyłem sobie przed meczem, że skoro mam doświadczenie z poprzednich lat to dziś je wykorzystam, no i udało się. Ja swoje zrobiłem. Najważniejsze, że byliśmy zespołem. Podstawą piłki ręcznej jest obrona, później można myśleć o ataku, a dziś ta obrona grała wyśmienicie. By bić się o Superligę to może za wcześnie, potrzebowalibyśmy 4-5 solidnych zawodników, ale i z takimi opiniami był bym ostrożny. Ale jakby nie patrzeć jest to następne założenie: być w PGNiG Superlidze. Świętowanie do białego rana? Dla młodszych kolegów na pewno, ja jestem za stary - żartował po meczu Walasek.
W 22 minucie tablica świetlna ukazywała wynik 13:10 dla Spójni Wybrzeża. Pomezania odpowiedziała ładną bramką z „podłoża”, a strzelcem został Wojciech Lipiński. Polecenie trenera Mońki było dla wszystkich jasne, wszystkie piłki zostają przegrane przez Jacka Suleja. Połowa skończyła się wynikiem 17:14 dla Spójni Wybrzeża. W zespole Pomezanii zdobywanie bramek, rozłożyło się dosyć równomiernie. Natomiast w zespole Spójni Wybrzeża prym wiódł Walasek.
W drugą połowę dobrze weszli obaj bramkarze Marcin Głębocki i Radosław Kądziela. Od drugiej połowy to Pomezania goniła wynik. W 36 minucie różnica wynosiła już tylko 1 bramkę do odrobienia dla gości. Fenomenalną interwencją w 37 minucie popisał się Głębocki, który w ten sposób ochronił swój zespół przed wyrównaniem tego pojedynku. Widać nyło wielką radość z udanych akcji gdańskiego zespołu – zawodnicy wzajemnie się napędzali. Kapitalne zawody w drugiej połowie rozgrywali Krzysztof Jasowicz i Głębocki.
– Spełnił się nasz sen. Sen Kopciuszka. Jesteśmy dumni z tak wysokiego zwycięstwa nad Pomezanią, było naprawdę ciężko i jesteśmy strasznie zadowoleni. Damy siebie wszystko w przygotowaniach do I ligi, a później do ekstraklasy. Ekipa tutaj jest wspaniała, począwszy od prezesa po wiceprezesów, którzy robią wszystko by pozyskać sponsorów, kończąc na trenerach i kolegach z drużyny. Obrona grała dzisiaj kluczowy czynnik w walce o zwycięstwo. W drugiej połowie graliśmy strasznie konsekwentnie. To co w bramce wyczyniał Marcin (Głębocki) to klasa światowa, strasznie nam pomógł, odbijał co leci, wyprowadzał kontry. A świętowani no tak, do białego rana (śmiech), ale już w poniedziałek spotykamy się na treningu - przyznawał Jasowicz.
Pomezania nie oddawała jednak pola bez walki. Wybrzeże stosowało jednak bardzo twardą grę w obronie. W 43 minucie wynik brzmiał: 21:18 dla gdańszczan. Jedyną opcją w ataku Pomezanii stał się teraz Łukasz Cielątkowski. Wybrzeże skutecznie rozprowadzało swoje ataki na skrzydła, na co nie mogli sobie poradzić malborscy zawodnicy.
Mimo gry w osłabieniu podopieczni trenera Mońki strzelili 2 bramki, przy zerowym dorobku Malborka. Wielka radość gdańszczan na boisku, która zgasił trener Jezierski, który poprosił o 2-minutowy czas w tym meczu.
- Nie tak miał wyglądać wynik tego spotkania, no cóż będziemy walczyć w barażach. Na wyniku spotkania zaważyła gra w obronie, gdzie gdańszczanie zagrali o wiele lepiej. Był moment w drugiej połowie gdzie my oddawaliśmy niecelne rzuty, albo gdzieś po rękach. Obronili, wyprowadzili kontry i odjechali na kilka bramek. Oczywiście nadal liczymy o awans, nie udało się bezpośrednio to teraz trzeba próbować przez baraże. Będziemy się tradycyjnie przygotowywać do następnego meczu, musimy starać się zapomnieć o tym meczu, a za tydzień już jechać do Świdnicy - skwitował trener przyjezdnych.
Sytuacja Malborka robiła się coraz gorsza 25:19 (50 min). Ich obrona stała się w tym momencie twarda jak przysłowiowa skała. 3 minuty do końca a Gdańsk prowadził 7 bramkami. Obrona Pomezani stała jak zaczarowana, w tym momencie trudno już było powstrzymywać emocje. Sen o awansie gdańskich zawodników spełnił się. O czas jednak poprosił gdański trener, czas jednak służył świętowaniu awansu.
– W okresie przygotowawczym graliśmy sparingi z zespołami pierwszoligowymi SMS-em Gdańskim i Sokołem Kościerzyna, wcześniej z Ciechanowem czy Elblągiem. Mecze te były wyrównane. Po drobnych korektach zespół jest na spokojnie do utrzymania w pierwszej lidze. Zdawaliśmy sobię sprawę, z wagi spotkania. Chodziło jednak też o to by piłka ręczna w Gdańsku poszła do góry - stwierdził trener gospodarzy Marek Mońko.
Mecz zakończył bramką Jasowicz. Po 60 minutach gry: 29:22 dla SPR Spójnia Wybrzeże Gdańsk. Dla SPR Polskiego Cukru Pomezanii Malbork została walka o awans w barażach. Na trybunach pojawił się również Marcin Lijewski, który też pokusił się o podsumowanie meczu.
– Co mnie sprowadziło na trybuny? Mecz, najważniejszy w sezonie i bardzo chciałem go zobaczyć i cieszę się, że dobrze się zakończył. Osobiście spodziewałem się trochę innego poziomu, dawno nie widziałem meczu w polskiej II lidze, aczkolwiek część chłopaków grała w ligach wyższych i było to widoczne. Zespołowi gdańska można życzyć utrzymania (zespołu),dalszej takiej atmosfery, która panuje w klubie. Przydało by się również kilku sponsorów, do ewentualnych wzmocnień. Jest kilka rzeczy, które życzył bym chłopakom, ale wiem, że nie jest to niemożliwe.
Zapytany o późniejszą możliwość powrotu na parkiet gdańskiego zespołu odpowiedział.
- Jasne, tu jest mój dom, tu mam rodzinę i tu planuje swój dalszy etap życia. Na pewno wrócę do gdańska, chodź nie wiadomo w jakiej formie.
SPR Spójnia Wybrzeże - SPR Polski Cukier Pomezania 29:22 (17:14)
SPR Spójnia Wybrzeże: Głębocki, Kasperek - Walasek 10, Steege 5, Sulej 4, Jasowicz 4, Derdzikowski 3, Bystram 2, Ciszewski 1 oraz Młynarek, Trojanowicz
SPR Polski Cukier Pomezania: Radosław Kądziela, Przemysław Kądziela - Cielątkowski 5, Janusiewicz 3, Lipiński 3, Czarnecki 3, Babicki 2, Bujnowski 2, Kawczyński 2, Kościelny 2 oraz Karnowski, Tarkowski, Rydel.
Kary:
SPR Spójnia Wybrzeże: 8 minut
SPR Polski Cukier Pomezania: 8 minut
Karne:
SPR Spójnia Wybrzeże: 5/5
SPR Polski Cukier Pomezania: 0/0
Widzów.
ok.350 (w tym 30 osobowa grupka z Malborka)