Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Piątek, 29/03/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Dla Ciebie -tato

MojaOrunia.pl » Blogi » Graszka » ...

 0 dodane: 09:59, 23/06/11

tagi:

Życie to jest teatr, gdzie każdy  ma przydzieloną rolę życia.

Ojcowie są niedoceniani, ważniejsza jest matka. Pełnią niejako rolę drugoplanową. Bardzo często służą za stracha na wróble. Kiedy coś przeskrobiemy,  dostaniemy złą ocenę w szkole, matka mówi ”poczekaj niech przyjdzie ojciec, on z tobą inaczej porozmawia”.

Ojcowie, tatowie.  Doceniamy, iż często za późno.

Mój ojciec.

Był zwykłym a zarazem niezwykłym człowiekiem. Niski mężczyzna z wielkim brzuchem. Ubrany zawsze po roboczemu, w koszulę flanelową w kratkę, a gdy było zimno nosił kufajkę. Głowę chronił beret z antenką. I nigdy nie rozstawał się ze swoją skarbnicą - torbą z narzędziami.

Był małomówny, ale spojrzenie jego dobrotliwych oczu mówiło wszystko. Lubił zaglądać do kieliszka. W tamtych czasach tak płaciło się za naprawę kranu, kaloryfera.  Mimo tego wszystkiego był dla mnie najlepszym człowiekiem na świecie. Żadne słowa, przymiotniki nie przekażą dobroci, uśmiechu jakim mnie częstował.  Zmarł w styczniu 2010 roku.

Zachorował na raka krtani. Po operacji nie mówił, ale to nie rak był przyczyną śmierci. Pod koniec życia, z powodu biodra jeździł na inwalidzkim wózku. Kiedy przyjeżdżałam do rodziców, siedział przeważnie w pokoju przy dużym kaloryferze w dresie i wełnianych grubych skarpetach. Stale było mu zimno. Podnosił rękę na przywitanie . Nie miało znaczenia, że nie mówił, wyraz jego oczu mówił za niego. Byłam u rodziców dwa razy w tygodniu, a on cieszył się z każdej mojej wizyty. Podczas moich opowieści, jak jego „Giniek” ( bo tak mnie nazywał)   radzi sobie na swoim,  śmiał się i płakał razem ze mną.

Kiedy wpadłam w tarapaty finansowe, ramieniem szturchał mamę - daj jej - i moja mama wyciągała  niewielką kwotę pieniędzy, i wciskała mi do torebki. Nie używaliśmy górnolotnych słów w stylu kocham ciebie, choć może pod koniec padało ono częściej. Teraz wiem, że mówiłam to za rzadko. Jest już za późno. Mam nadzieję, że wiedział, że jest dla mnie kimś ważnym, kimś kogo kocham bezgranicznie.

W dniu kiedy poczuł się źle, postanowiłam nocować u rodziców. Wcześniej nigdy tego nie robiłam, choć zawsze ciągnęło mnie do rodzinnego domu na Oruni. W nocy zabrało go pogotowie. Pojechałam do niego rano. W dużej kilkuosobowej białej sali, leżał  przypięty pasami, a ja nie potrafiłam mu pomóc. Tego dnia odwiedzałam go trzykrotnie. Wieczorem podałam mu kolację. Chleb posmarowany cienko masłem z wędliną. Jadł  łapczywie, pośpiesznie, jakby chciał najeść się na zapas. Wydawało mi się, że jego stan się unormował, nie miał duszności.  Postanowiłam wrócić do domu, podeszłam do drzwi, odwróciłam się.

- Tato, przyjadę do Ciebie jutro, dam ci śniadanie - jak zwykle kiwnął mi ręką. Miał spokojne oczy.

Zadzwoniłam do brata - jest lepiej, nie przyjeżdżaj - zasugerowałam. Postanowiliśmy, że razem przyjedziemy jutro. Tylko, że tego  jutro dla mojego ojca już nie było. Nie zdążyłam.

Weszliśmy na salę. Puste zaścielone łóżko. Wąski korytarz szpitalnego oddziału, i my szukający w pośpiechu lekarki. Siedziała w gabinecie lekarskim między grupą innych lekarzy. Spokojnym głosem powiedziała co się stało. Nie potrafiłam jej słuchać , nie pamiętam szczegółów rozmowy, usiadłam przy jej biurku, nie mogłam opanować łez . Zaczęło prześladować mnie jedna myśl - nie zdążyłam mu dać śniadania - tak jakby to śniadanie miało uratować mu życie.

Dzień pogrzebu. Stałam przy nim blisko, nie potrafiłam płakać. Był jedyną osobą z którą po śmierci potrafiłam się pożegnać. Zostałam z nim do końca. Do momentu wyniesienia trumny. Tylko tyle mogłam dla niego zrobić.

Ps . Bardzo mi Ciebie brakuje.

I kiedy czasami słyszę, że nie ma się dla niego czasu, że nie wie się co ma mu się powiedzieć. Denerwuję się, bo ja chciałabym z nim rozmawiać, chciałabym, żeby był, żeby kiwnął mi ręką, tak po prostu tak zwyczajnie.

Wszystkim tatom z okazji ich święta  życzę kochanych dzieci.

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (3)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

awatar

Graszka

89.231.179.*

19:55, 25/06/11

Bardzo dziękuje za miłe słowa, które sprawiły mi ogromną radość

zgloś naruszenie
awatar

gosc

83.25.70.*

21:26, 24/06/11

szczerze!!! popłakałam sie ale tekst...brak słow p.Grażynko ja tez straciłam ale syna i tez nie zdazyłam mu powiedziec paru słow no ale oni sa pszy nas...trzeba wierzyc i życ ta nadzieja (*)dla p. Henia bo ...wiecej

zgloś naruszenie
awatar

gosc

83.25.66.*

14:48, 23/06/11

doskonałe.

zgloś naruszenie

REKLAMA

REKLAMA

Ostatnie ogłoszenia

• Wiecej ogłoszeń