Wróciłam z debaty. Tradycyjnie moja obecność wiązała się z nieobecnością innych! Życzliwie, ale też uczciwie doniesiono mi, że ZAWSZE gdy mnie brakuje, sala Domu Sąsiedzkiego jest zapełniona. Ten trend się dramatycznie odwraca, kiedy postanawiam wziąć udział w życiu społecznym dzielnicy... :p
Tak całkiem pusto to znowu nie było, udało się zapełnić dwa tylne rzędy. Średnią wieku szacuję na 60+ . Kandydaci stawili się w komplecie. Pierwszy pojawił się Pan Henryk Czoska (SLD). Szybko się okazało, że nie jest bynajmniej ideowym członkiem partii, z ramienia której startuje w wyborach. Stwierdził, że bardziej jest mu po drodze z Partią Zielonych oraz Partią Emerytów i Rencistów a SLD skupia po prostu wiele osób z tychże organizacji i właśnie dlatego... Dalsza część debaty pokazała, że Pan Czoska ideowy nie jest także w innych sprawach.
Pytany o projekt, który byłby jego „oczkiem w głowie”, po wygranej w wyborach, kandydat SLD obwieścił, że głównie skupiłby się na przywróceniu świetności Parku Oruńskiego, żeby tętnił życiem tak samo jak ten z Oliwy.
( Moim skromnym zdaniem, gdy na Oruni zainstaluje się na stałe purpurat, klerycy też się będą malowniczo przechadzać po parku, zupełnie tak samo jak w Oliwie). Będzie robił festyny, bale seniorów, żeby starsi ludzie nie chodzili tylko do kościoła i przychodni...
(Ze względu na wspomnianą średnią wiekową, kiełbasa wyborcza musiała być dzisiaj szczególnie drobno mielona! ;p) Na sali było słychać wyrazy aprobaty i uznania. Bale seniorów i integracja osób starszych została życzliwie przyjęta.
Pan Podjacki, kandydujący do urzędu Prezydenta Miasta Gdańska, z kolei oświadczył, że on będzie dawał kasę tylko na wydatki celowe i konkretne zadania, a nie na jakieś festyny, bo pora skończyć z marnotrawstwem... I ułatwi dostęp do opieki medycznej (czyli jednak ta przychodnia) Emerytom też się podobało, bo kandydat gospodarny dla odmiany.
No to Pan Czoska, też się zmitygował i wycofał z organizacji tych festynów (bo kasa faktycznie duża, ale jak załatwi sponsorów to zrobi! W maju najbliższym! Generalnie chciałby się zająć kulturą. Sponsorowaną ofkoz. Na pytanie z sali, czy jako przedsiębiorca mieszkający na Oruni wsparł jakikolwiek cel charytatywny? –odpowiedział, że nie, bo jakoś tak nikt się do niego nie zgłosił w tej sprawie! Dla młodych? Dyskoteki i baseny w szkołach! Przynajmniej jeden!
Pan Podjacki, będąc konsekwentnym, stwierdził, że on nie będzie nam niczego obiecywał, no może oprócz tego, że prezydenckie drzwi będą zawsze otwarte dla mieszkańców Gdańska. Nie będzie obiecywał dróg rowerowych, bo ważniejsze są mieszkania czynszowe! Dość TBS-ów, na które nikogo nie stać. Dość korków w mieście. Dość dyscypliny partyjnej. Dość Prezydenta, który do pracy chodzi w otoczeniu Straży Miejskiej...
W programie p. Podjackiego są jednak postulaty, które ktoś mający dobrą wolę nazwałby obietnicami... Zamrożenie czynszów, dostosowanie opłat za wodę i ogrzewanie do zamożności mieszkańców. To samo z komunikacją – też jej ceny dopasować do zamożności. Więcej żłobków i przedszkoli, drogi w lepszym stanie...
Skąd pieniądze? A no z nietrafionych inwestycji takich jak stadion, planowane Europejskie Centrum Solidarności czy pomniki.
A ja się rozmarzyłam, że po mojej stronie torów zaistnieje chociaż jeden bankomat, że powstanie jakiś sklep dyskontowy, w którym można zrobić sensowne, niedrogie zakupy, że wsiadając rano do SKM-ki, nie będę musiała tratować ani być tratowaną przez współpasażerów w nadmiernie nabitych pociągach, bo się ich po prostu zatrzyma więcej na Oruni. O! I żeby jeszcze powstała biblioteka...