Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Środa, 24/04/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Budzik VS udany poranek ;p

 1 dodane: 22:18, 23/10/09

tagi:

Budzik VS udany poranek ;p
Budzik VS udany poranek ;p
Fot. Yuka29

Fotografia 1 z 1

Codziennie rano, z głębokiego snu wyrywa mnie straszny dźwięk wydawany przez ruski budzik. Rozbrzęczał się, jakby miał zamiar postawić na nogi wszystkich z osiedla a nie tylko mnie. Zwlekłam się z wyra i na paluszkach udałam do kuchni. Po cichutku, starając się nie hałasować naczyniami wstawiłam wodę w czajniku i bezszelestnie udałam się do łazienki by upodobnić się do kogokolwiek... Właśnie spoglądałam z rezygnacją w lustro, gdy rozległ się dla odmiany przeraźliwy gwizd czajnika. Z dobiegających wrzasków pierwszy dał się odróżnić głos ojca.

- Choleraaa!!!! To nie dom, to jakieś cholerne ZOO!!! Czy spokój między szóstą rano a dwudziestą drugą wieczorem to jakieś wygórowane oczekiwanie??? Zerwał się jak oparzony i wparował mi do łazienki podczas gdy właśnie oddawałam się już innej niż patrzenie w lustro czynności. Teraz wrzask był mój osobisty.
- Zamiast się drzeć wyłącz lepiej gaz pod czajnikiem, a co do spokoju to ja też chcę go mieć!
Ponieważ nie podziałało, galopem sama pobiegłam do kuchni, zawadzając po drodze o stołek.
- Auuuu, auuuu co za dom! Nic tu nie ma swojego miejsca. Przejście paru metrów to jakiś pieprzony survival – wyłam rozmasowując kolano...

W drzwiach stanęło moje zaspane dziecko z wymalowaną na twarzy gotowością przyłączenia się do sporu, po właściwej stronie.
- Mamo dlaczego krzyczysz na dziadka? - Przecież starszych trzeba szanować – rezolutnie mnie oskarżył zdradziecki bachor...
- Bo dziadek krzyczał wcześniej na mnie. A ty mnie nie pouczaj bo tego też nie wolno robić w stosunku do starszych – zemściłam się.

Szczęśliwie i zupełnie wyjątkowo nie chciało mu się widać myśleć nad ciętą ripostą bo zniknął w swoim pokoju, zostawiając jednak uchylone drzwi żeby przypadkiem nic nie stracić z rozwoju wypadków. Udało mi się wreszcie wyeliminować zarzewie porannego konfliktu i wyłączyć gaz. Chwila była ostatnia bo zapach z czajnika nie przypominał w niczym wody. Jeszcze moment a do kompletu mielibyśmy kolejny pożar. Nie czułam się winna bo po ustawicznym i namiętnym paleniu przez mojego męża czajników, ojciec zalecił obowiązkowe używanie gwizdka. Chciał to ma - a teraz jeszcze fika muppet stary. I będzie tu na mnie wrzeszczał za niewinność. Teraz z pokoju wychynął mój rozanielony małżonek
- Z czego się cieszysz? Spytałam wojowniczo.
- No jak z czego? Byłem pewny, że wszystkie wypadki w tym domu to moja działka. A tu proszę, wystarczy jeden dzień urlopu żeby odzyskać wiarę w siebie.
- Jeszcze tylko matka nie dodała swoich trzech groszy –mruknęłam i zajrzałam do pokoju rodziców, w którym naburmuszony ojciec znęcał się nad pilotem, a mama nadal smacznie spała. Jednak bycie przygłuchym ma swoje dobre strony...

Okazało się, że ojciec wciąż nie może się otrząsnąć.
- Ja was proszę, trzeba ustalić jakieś zasady! Ja już jestem staruszek i potrzebuję spokoju. Już niedługo będę wam zawadzał bo w tych warunkach to nic tylko się położyć i umierać. Ale cholera wy nawet w umieraniu potraficie zdekoncentrować człowieka!
- Ooo, jeśli tak stawiasz sprawę, to się postaramy nie rozpraszać cię następnym razem – obiecałam – nawet dla nas są pewne świętości!

Jak za dotknięciem różdżki znów pojawił się ten Czeczeniec mój syn...
- Dziadku, nie umieraj, przecież miałeś mnie zabrać do kina. I na ryby też miałeś mnie zabrać. Płaczliwy głosik sprawił, że zawstydziłam się swoich słów.

- Dobrze myszko, dziadek dotrzymuje słowa. Najpierw pójdziemy wszędzie tam gdzie ci obiecałem a dopiero potem sobie umrę. Ojciec zagrał na emocjach mojego wrażliwego syna. I moich trochę też.
- Ale ja nie chcę żebyś w ogóle umierał. Nigdy! Mama i tata nie umieją tak fajnie rozpalać indiańskich ognisk w lesie. Junior już prawie łkał wyobrażając sobie swe ponure dzieciństwo tylko w moim i ojca towarzystwie...
- Co? Pierwszy stopień zagrożenia pożarowego, susza jak diabli, zakaz wchodzenia do lasu a ty palisz ogniska i wciągasz w to jeszcze dzieciaka a potem przychodzisz spokojnie do domu po czymś takim i robisz wielkie halo o jakiś nadpalony czajnik??? Albo dwa????

Musiałam wyglądać na rozjuszoną bo ojciec i junior przezornie się już nie odzywali.
Pewno inni ludzie mają normalne poranki, siedzą sobie przy stole, popijają kawkę i czytają najświeższe gazetki ładując akumulatory na cały dzień. W tym domu to się praktycznie nie zdarza. I pomyśleć, ze rodziny wielopokoleniowe są uznawane za sprzyjające wychowaniu dzieci i ogólnemu rozwojowi ich członków. Taką teorię mógł ukuć tylko jakiś jedynak z kompleksem małej rodziny. Nijak nie mogę sobie tego wytłumaczyć inaczej.
A dzień się dopiero zaczął...

Galeria artykułu

Budzik VS udany poranek ;p

Budzik VS udany...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (0)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

REKLAMA

REKLAMA