Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Czwartek, 25/04/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Oruńskie stygmaty :p

 0 dodane: 17:20, 11/01/10

tagi:

Czy to prawda – nie wiem, ale przekaz ustny głosi, że kamienica, w której mieszkam powstała w 1937 roku, jako siedziba dla rodzin żołnierzy Wehrmachtu...  Tak czy siak, liczy sobie sporo lat i na pewno miała w niej miejsce, niejedna dramatyczna historia!

W natłoku spraw codziennych, rzadko myśli się o tym, co dawno przeminęło, choć czasem dzieją się rzeczy, które uruchamiają wyobraźnię. (Mojej zresztą trzeba całkiem mało, by pracowała na najwyższych obrotach;-))

Wchodzę sobie dziś do kuchni, patrzę, a na kafelkach nad zlewem widnieją jakieś dziwne rdzawoczerwone smugi... Jako, że wyżej wisi suszarka do naczyń, pięknie wyjaśniłam sobie tę kwestię, zwalając winę na niedokładne zmywanie naczyń przez Juniora!

Wytarłam dokładnie smugi, wymyłam powtórnie naczynia i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku udałam się do pokoju.  Wiadomo niestety, że kuchnia jest pomieszczeniem, do którego wchodzi się jednak cyklicznie...

I ponownie ujrzałam broczące ściany... Oops! Jest grubo! Coś mi się zdaje, że „Cud w Sokółce” przy moich oruńskich stygmatach to małe miki! Pomijając kwestię, że w ścianie z przyczyn obiektywnych nie może zmieniać się tkanka, jak nic pasowały mi pozostałe kryteria, niezbędne do zdiagnozowania stygmatów.

-         pojawiają się nagle i spontanicznie - (tak właśnie),

-         często emanują słodki zapach przypominający woń kwiatów -  (oczywiście!)

-         krwawią krwią tętniczą – (patrząc na intensywny krwotok mojej ściany, można tak założyć!)

Yyy, już zaczęłam się zastanawiać nad powiadomieniem Watykanu, kiedy racjonalna (rzadko dochodząca do głosu) część mojego umysłu, nakazała mi jeszcze wleźć na krzesło, by przyjrzeć się szafce od góry (tak tylko dla formalności :)))

Pomysł nie był całkiem od czapy, bo na szafce znalazłam jędrną (jedynie z wierzchu) dynię, która od czasu helloween po prostu...wymiękła;-))

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (5)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

awatar

Yuka29

 

14:46, 12/01/10

To był słodki zapach, przypominający woń kwiatów;-))

zgloś naruszenie
awatar

inezz

 

20:13, 11/01/10

moim skromnym zdaniem to cud że wytrzymaliście w kuchni z dynią tyle czasu :)nasza dynia po 3 dniach nie dość że wymiękła to jeszcze rozsiewała zapach przypominający woń rozkładającego się mięsa :) muszę ...wiecej

zgloś naruszenie
awatar

p.olejarczyk

 

18:37, 11/01/10

To sprawa dla księdza Dobro-Dobro :-) i emeryta, któremu znika masło i objawia się rurowa matula ;)

zgloś naruszenie
awatar

Yuka29

 

17:35, 11/01/10

Błąd "cyfrowy" - już edytuję ;-)

zgloś naruszenie
awatar

józek

 

17:29, 11/01/10

w 1927 Wehrmacht jeszcze nie istniał :) Dynie to mały problem, mi na szafie popsuły się źle wysuszone grzyby. Pozdrawiam.

zgloś naruszenie

REKLAMA

REKLAMA