Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Środa, 09/10/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Profil użytkownika

Yuka29

< div class ="naglowek_bloga">

Mordownia :p

 

Strona 8 z 14

1...456789101112...14

Wszystkie drogi prowadzą do Ausfahrt ;p

Piątek, 23:02, 23/04/10, tagi:

Świat jest mały ale wieloowocowy i złożony. Czasem trzeba wyjechać nieco poza własną dzielnię żeby potem móc wrócić z zadowoleniem na własne śmieci ;p

W podróżach najbardziej lubię się dziwić. Na początku lat 90-tych, wprawiło mnie  w prawdziwy stupor, że w jakiejś podłej francuskiej dziurze, ludzie wyciągali kasę ze ściany!!!

Inni bardziej dziwili się zawartością sklepowych półek i wędrowali po Geant’ach i Auchan’ach, ja – niezmiennie zafascynowana obserwowałam bankomaty :D

Na niemieckiej autostradzie, nie umknął mojej uwadze fakt, że ile by nie przejechać kilometrów, to i tak wszystkie tablice są z tajemniczym słowem ‘ausfahrt’. Wyobrażałam sobie, że to musi być NAPRAWDĘ DUŻE miasto... Do dziś czuję wielki zawód na wspomnienie odkrycia, że ausfahrt  po ichniemu oznacza zwykły zjazd... Jakaś popelina ;p

Językową abnegację ugruntowałam w Estonii, której język jest krzyżówką fińskiego z węgierskim – a więc pomieszaniem dwóch największych hardcorów. Przyswoiłam tylko  Terravist, co oznacza swojskie ‘ Na zdrowie’, a które to wyrażenie jak wiadomo trzeba znać w maksymalnej ilości języków...

Holenderskie wioski zadziwiły mnie czystością, kolorami, zadbaniem i brakiem rolników w beretach z antenką...

Dziwię się również bardziej lokalnie!

W Nowym Targu dziwiło mnie, że Górale kupują na rynku po kilkanaście kilogramów pomidorów!

W Suwałkach, że niemal wszystkie produkty są made in ZSRR i nie ma tam takiego, co pali ogólnie rozpoznawalne marki papierosów...

Kraków niemile mnie zaskoczył brakiem Baltazara Gąbki i inną wizualizacją smoka wawelskiego, niż to miało miejsce w znanej kreskówce...

Warszawa zaskoczyła mnie rachunkiem za kawę...

A potem przeglądam sobie gazeta.pl Trójmiasto i... nic mnie już nie zdziwi ;p

 

Zdjęcia

Wszystkie drogi prowadzą do Ausfahrt ;p

Wszystkie drogi...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (0)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

Little Mermaid from Orunia ;p

Piątek, 00:11, 16/04/10, tagi:

Orunia to miejsce z duszą, a takie miejsca koniecznie muszą posiadać własne legendy. Ba! Każdy mieszkaniec winien obowiązkowo je znać. ;-))

Dawno, dawno temu, (choć na szczęście w okolicy nie oddalonej o siedem gór i tyleż mórz), żyła sobie dziewczynka. Na imię miała Cecylia i była córką baaardzo zamożnego gdańszczanina.  Beztroskie lata upływały jej na zabawie, przejażdżkach, balach  ale i na nauce u sióstr norbertanek...

Pewnej szczególnie mroźnej zimy Cecylia wraz z rodzicami, odwiedziła swego krewniaka, zamieszkującego wspaniałą posiadłość na Oruni. Gdy dorośli biesiadowali, dziewczynka niepostrzeżenie wymknęła się do pobliskiego parku, by poślizgać się na jednym z zamarzniętych stawów.

Na samym środku tafli, Cecylia  zauważyła, że lód jest szczególnie przejrzysty. Kiedy z ciekawością pochyliła się nad jego powierzchnią, ujrzała pod spodem dziewczęcą postać, która dawała do zrozumienia, że potrzebuje pomocy! Nie czekając długo, dziewczynka pobiegła po starego służącego, który nie bez wysiłku wyrąbał w lodzie przerębel. Wtedy spod lodu wychynęła młoda, prześliczna panna wodna. Kiedy złapała oddech podziękowała Cecylii za uratowanie życia.

By wyrazić swą niepomierną wdzięczność, syrena zanurkowała z powrotem w odmęty by wypłynąć po chwili z kryształową klepsydrą w ręku. Wodna panna rozbiła piękny przedmiot, a zawarty w niej piasek, przesypała do sakiewki, darując ją dziewczynce. Gdyby Cecylia znalazła się kiedyś w potrzebie, miała wrzucić piasek z powrotem do stawu, na którym obie się  spotkały...

Mijały lata. Cecylia z dziewczęcia wyrosła na piękną kobietę. Naturalną koleją losu spotkała i pokochała z wzajemnością Artura – jednego z najdzielniejszych mieszczan. Niestety szczęście młodych, wkrótce zakłóciła wojna, w której gdańszczanie opowiedzieli się po stronie polskiego króla Stanisława atakowanego przez Rosjan i sprzymierzonych z nimi Sasów.

Gdańsk bardzo ucierpiał. Wszędzie widoczne były gruzy i rumowiska. Wielu dzielnych mieszkańców miasta oddało życie w słusznej sprawie. Artur był wówczas kurierem samego króla, a więc łakomym kąskiem dla wrogów, którzy pojmawszy go, spodziewali się wyciągnąć od niego strategiczne dla wojny informacje.

Cecylia wiedziała, że Artur  nigdy nie zdradzi króla i w związku z tym czeka ukochanego pewna śmierć... Postanowiła go ratować! Wtedy przypomniała sobie o dziwnym spotkaniu z dzieciństwa i słowa syrenki. Pobiegła po sakiewkę, a potem z nią, przebrana za nędzarkę, przedarła się przez oblężony Gdańsk, aż na Orunię. Wreszcie dotarła do parkowego stawu. Sięgnęła po mieszek i cały piasek wysypała w głębiny wody. Kręgi, które pojawiły się na powierzchni, nagle się zatrzymały... Cecylia wnet pojęła, że czarodziejski piasek miał moc zatrzymania czasu!

Bez strachu wróciła do miasta, wyjęła klucze z rąk nieruchomego wartownika i uwolniła Artura. Oboje musieli się bardzo spieszyć, gdyż mieli tylko tyle czasu, ile zajmuje przesypanie piasku przez mały otwór klepsydry.  Nawet nietoperze  i ćmy zawisły bez ruchu w powietrzu...

Kiedy czas znowu ożył, młodzi szczęśliwie dotarli już do Dolnego Miasta, gdzie w jednym z dworków ukrywał się król Stanisław. Ostrzegli władcę, który dzięki temu zdołał bezpiecznie opuścić Gdańsk.

Cecylia z Arturem żyli potem długo i szczęśliwie prowadząc w mieście sławny zajazd „Nadzieja”, którego szyld zdobił wizerunek syrenki z klepsydrą w ręce. *

THE END

 

* Oryginał możecie przeczytać w książce J. Sampa „Orunia, Stare Szkoty i Lipce”,  Gdańsk 2005

 

Zdjęcia

Little Mermaid from Orunia ;p

Little Mermaid...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (0)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

Łapacz snów

Wtorek, 13:13, 13/04/10, tagi:

Dzieje się historia. Nie jak zwykle po cichu, składając się z drobnych, codziennych czynności, drobiazgów, ale tak jak czasem lubi - z hukiem, grzmotem przy dźwiękach niskich akordów, by dopiero potem wybrzmieć w spokojnej tonacji, pozwalając na krótko o sobie zapomnieć... Każde pokolenie jest conajmniej raz w życiu zderzone z jej bezkompromisowym przypomnieniem, że historia to jednak  nie: stare dzieje, dawno pogrzebana przeszłość, zbior antycznych rycin i portrety antenatów...

Przeszłość to zaledwie część historii. Rzadko pamiętamy o tym, ze teraźniejszość jest jej równie immanentną cechą, i tylko mgnienie czasu dzieli nas od tego by zaborczo sięgnęła po przyszłość.

Lubię historię. Bardzo ją szanuję, choć często jej chichot budzi  moje szczere oburzenie!

Nad moimi drzwiami od wielu lat wisi indiański ŁAPACZ SNÓW. To amulet ochronny, który ma chronić głównie przed... złymi myślami, a  o te nietrudno w każdym czasie. Kto wie może ustrzeże mnie także przed historycznym chichotem?

Dawno, dawno temu, kiedy świat był jeszcze młody (od tych słów zaczynają się niemal wszystkie indiańskie legendy), wódz Lakota , który przebywał akurat w górach miał widzenie... Wódz ujrzał Iktomi, wielkiego mędrca, który przybrał postać pająka. Pająk wziął najstarszą gałązkę wierzby, pióra oraz kolorowe paciorki. Zaczął tkać pajęczynę.

Rozmawiał ze starcem o nieuchronnych przemianach naszego życia. Najpierw się rodzimy, jesteśmy skazanymi na opiekę niemowlętami, stajemy się dziećmi, nastolatkami, rośniemy. Nieuchronnie dopada nas starość, wymagamy stałej opieki, zupełnie jak wtedy kiedy byliśmy niemowlętami. Wtedy krąg życia się zamyka.

W każdym etapie naszego życia znajdujemy się pod wpływem różnych życiowych sił, raz dobrych, raz złych. Dużo jest również kierunków, które mogą nas zwabić, mogą nas poprowadzić w dobrą stronę, mogą również poplątać naturalny bieg rzeczy. Będąc we władaniu tych dobrych idziemy we właściwym kierunku. Jeżeli posłuchamy złych sił, poprowadzą one nas w błędnym kierunku - kontynuował pająk, tkając swoją pajęczynę, zaczynając od obrzeży i posuwając się ku środkowi.

Skończywszy swoją pracę, Iktomi dał wodzowi swoją pajęczyne mówiąc: : Pajęczyna nie jest okręgiem idealnym, ale posiada również otwory. Gdy uwierzysz w jej siłę, pajęczyna będzie łapać dobre myśli, a złe będą uciekać przez otwory...
Kiedy wstaje świt, zatrzymane na sieci zło znika w pierwszych promieniach porannego słońca, a dobro wraca do budzącego się człowieka.

Oby złe myśli nie miały do Was dostępu, Hough !

Zdjęcia

Łapacz snów

Łapacz snów

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (0)

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

Rocznica półokrągła ;p

Wtorek, 16:09, 30/03/10, tagi:

Rok 2010 umili nam czas obchodami różnych mniej i bardziej okrągłych rocznic. Taka bitwa pod Grunwaldem na przykład... Kto by pomyślał, że mija od tego zdarzenia już 600 lat! Zleciało, jak z bicza strzelił! Będą i inne, mniej wiekowe obchody.

Idąc tym tropem, moja licealna klasa postanowiła uczcić półokrągłą rocznicę przebrnięcia przez maturę... Datę  wybrano znamienną – tzw. „Dzień Wagarowicza” , a na miejsce jakąś knajpę w Sopocie nieopodal szkoły właśnie...

W wyznaczonym terminie stawiło się 12 osób, z których znakomita większość, powinna rocznicę obchodzić dopiero za rok. ;p

Wydawało się, że ekipa wbrew oczekiwaniom grona nauczycielskiego wyszła na ludzi.  Sędzia, członek zarządu, główne księgowe, menedżerowie branż różnych – normalnie bez kichy!

Muza waliła tak głośno, że ten kto nie chciał – nie musiał za specjalnie o sobie opowiadać, za co z tego miejsca, składam podziękowania „maszopującemu didżejowi” ;p (Mimo, że nadal żywię uzasadnioną urazę, za to co zrobił z Lennym Kravitzem) ;p

Zabawa była przednia do momentu, jak uroczy właściciel knajpy podszedł do mnie informując, że jeden facet od nas, ma broń palną w postaci dwóch (sic!) klamek! I co ja z tą informacją zamierzam zrobić? Zamierzałam wyjść, zabierając ze sobą całą niegdysiejszą IV c, razem z sędziami i mafiosami...

Pfff udało się! Bez zbędnego rozlewu krwi o godz. 4.30, wychynęliśmy na Monciak. Mafioso zdążył jeszcze złamać sobie nogę. ( I bardzo mu tak kurna dobrze!)  Jak ktoś ma niefart, to okazuje się, że tylko on jedzie w tę samą stronę co gangsta. Oczywiście tym kimś, byłam ja. Obijając się o spluwy, wpakowałam gościa do taryfy, gorąco zapewniając, że nie musi z wdzięczności nikogo dla mnie zabijać...

5.30 – jestem w domu! I z pewnością NK wystarczy mi do utrzymywania WIRTUALNYCH kontaktów z klasą ;p

Zdjęcia

Rocznica półokrągła ;p

Rocznica...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (1) »

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

Jeden dzień z życia średniowiecznego mnicha ;p

Poniedziałek, 16:13, 29/03/10, tagi:

Takie wypracowanie Junior miał napisać do szkoły (co zresztą uczynił)... ;p

 

Dzisiaj rano wstałem o 6.00 rano. Niezbyt lubię wstawać o tej porze. Od razu po pobudce założyłem habit, sutannę, ornat i albe. Zjadłem trochę chleba i szybko zacząłem się modlić. Po modlitwie poszedłem zbierać zioła. Jest to wyczerpująca lecz pożyteczna praca. Potem sadziłem na grządkach mietę i krwawnik.

Nasz przełożony napisał mi pochwałę, za to, że tak cieżko i wytrwale pracuję.
- Antoni, Bardzo ciężko i wytrwale pracujesz. Gratulacje!!! Masz dobre serce. Pomagasz innym i jeszcze im doradzasz! Rób tak dalej bracie!

Byłem z tego bardzo zadowolony. Dużo pomagałem bratu Albertowi, który sprzedaje Biblje oraz mówi kazania. Jest dobrym człowiekiem.

Gdy przeczytałem pochwałe poszedłem przepisywać grubą księgę. Zostało mi niewiele, wiec skończylem po dwóch godzinach. Następnie odmówiłem różaniec w kapliczce. Po pewnym czasie poszedłem do miasta na spacer. Kupiłem na rynku nowy medalik z wizerunkiem Matki Boskiej.

Wróciłem jeszcze przed zachodem słońca. Prędko przebrałem się w ulubioną piżamkę, zmówiłem znowu modlitwę i położyłem się do łóżka. Chwilę w nim rozmyślałem o dzisiejszym dniu. Po tym zamknąłem oczy i w końcu zasnąłem.

 

Original by Junior;p

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (2) »

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

 

Strona 8 z 14

1...456789101112...14

REKLAMA

REKLAMA