Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Rozumiem

Wtorek, 23/04/2024

Portal dzielnic: Orunia Dolna, Orunia Górna, Lipce, Św. Wojciech, Olszynka, Ujeścisko

menu menu menu menu menu

REKLAMA

Profil użytkownika

Graszka

< div class ="naglowek_bloga">

 

Strona 5 z 5

12345

Dom z czerwonej cegły

Poniedziałek, 20:11, 13/06/11, tagi:

Od  urodzin  mieszkałam  pod  trzynastką.  Piętrowy  dom  z  czerwonej  cegły z szarymi fugami istnieje do dzisiaj.

Odkąd sięgnę pamięcią, budynek był zawsze taki sam, stary i zniszczony.

Mieszkanie  moich  rodziców  znajdowało  się  w  głębi  podwórka  na  parterze. Była  tam dobudowana drewniana altanka,   pomalowana  olejną  farbą.  Farba  łuszczyła się.  Zaintrygowana,  siedząc  na  metalowych schodkach, paznokciem zdrapywałam warstwę za warstwą, chcąc wiedzieć jakiego jest koloru.

Okna mojego mieszkania wychodziły na podwórko. Jedynie z altanki  widać  było  tory  kolejowe.  Wielokroć stałam tam, i patrzyłam na przejeżdżające pociągi. Marzyłam o podróżach. Tak bardzo  zapatrzyłam się na te pociągi , iż  w końcu poszłam do kolejowej szkoły.  Inaczej  tego  nie  potrafię  sobie wytłumaczyć.  W mojej rodzinie nie było tradycji kolejarskich.

Mieszkanie   moich   rodziców   było   jednopokojowe .  Dopiero  po  moim  urodzeniu,   kiedy  staliśmy  się  rodziną sześcioosobową, ojciec wystarał  się  w  administracji  o  przydział  drugiego  mieszkania.   W 1967  roku  z  dwóch mieszkań powstało jedno.

Przez przypominający stary tramwaj korytarz, którego podłoga wyłożona była skrzypiącymi deskami, wchodziło się do kuchni. Kuchnia była olbrzymia. Oprócz kredensu kuchennego, stało w niej łóżko oraz ogromny stół. Tam spali moi rodzice.

W  naszym  pokoju  stały  dwa  rozkładane  łóżka  i  trzydrzwiowa  szafa.  Wewnątrz  szafy, wisiało ogromne lustro   w którym jako  dziewczynka  uwielbiałam  się  przeglądać.  Nigdy  nie udało mi się otworzyć szafy po cichu. Złote zawiasy  okrutnie  skrzypiały.  Zamknięcie   też   nie  było  łatwe.  Trzeba  było  stanąć  na  palcach,  podnieść róg wykrochmalonej białej serwety która leżała na szafie.

W pokoju stał telewizor. Długo trzeba było czekać zanim się rozgrzał, i pojawił się czarno biały niewyraźny obraz. Włączało się go wieczorem. Jedyny kanał zaczynał się po południu. Telewizor nie pożerał naszego czasu.

My dzieci oglądaliśmy dobranockę, czasem serial o przyjaźni polsko radzieckiej, Czterech Pancernych i Psa. Rodzice oglądali dziennik a potem jakiś film. Mama krzyczała do nas wtedy – spać już! głowy do ściany! W czwartki leciała Kobra.

Drugi pokój był pokojem wizytowym. Wchodziło się do niego rzadko. Czuło się w nim chłód. Był taki czysty i bardzo sterylny.  Pokój  malowany  był  zawsze  przez  tego  samego  malarza  pana  Pawłowskiego,    mieszkającego pod czternastką.  Przesympatycznego  niskiego człowieka,  który  kulał  na  jedną  nogę. Co dwa, trzy lata, zaproszony stawał pośrodku pokoju, podpierał się rękami, i pytał mamę

- Jaki kolor?
- Ten sam - odpowiadała mama. A był to kolor pomarańczy.

Na jednej ze ścian stał segment o nazwie ”Jantar”, kanapa dla gości, fotele i okolicznościowy stolik. Okna w których wisiały lśniąco białe firanki i czerwone zasłony  z  weluru  wychodziły  na  okoliczne  działki.  Trudno było je nazwać rekreacyjnymi. Stare altanki, ogrodzone brzydkimi płotkami. Mój ojciec hodował tam nutrie. Zabawne zwierzątka z jeszcze śmieszniejszymi zębami. Na skróty, poprzez działki chodziłam do szkoły podstawowej nr 16.

Z   kuchni,   przez   dwa   nasze   pokoje,   można   było  wyjść  na  korytarz.   Korytarzem wracało się do kuchni.     Naszą ulubioną zabawą było ganianie się wkoło. Mama robiąc coś w kuchni, śmiejąc się próbowała dosięgnąć nas trzymaną w ręku mokrą ścierką.

W domu pozostała moja mama. Ojciec zmarł w styczniu 2010 roku. Nie ma już działek za oknem. Teraz z okna widać nowo pobudowany blok dla ludzi z Letniewa. Odeszła większość sąsiadów. Ale dom z czerwonej cegły nadal istnieje i wspomnienia z nim związane.

 

 

Zdjęcia

Dom z czerwonej cegły

Dom z czerwonej...

+ Dodaj komentarz (-) Anuluj

Komentarze (3) »

Uwaga! Jeśli chcesz aby przy komentarzu pojawiła się nazwa użytkownika musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta - zarejestruj się.

Proszę odczytaj kod potwierdzający z obrazka i wpisz w pole poniżej. Wielkość liter nie ma znaczenia. Jeśli masz problem z odczytaniem kodu, wczytaj nny obrazek

 

Strona 5 z 5

12345

REKLAMA

REKLAMA