Woda i ścieki w górę, wszystko gra?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-12-16 15:48:00

Od nowego roku w Gdańsku zapłacimy za wodę i wywóz ścieków ponad 10 procent więcej niż dotychczas. Zwolennicy podwyżek przekonują, że wzrost cen jest niezbędny i zgodny z prawem. Z obiema tezami nie zgadza się opozycja. I wytacza konkretne argumenty.

Obecnie za wodę płacimy: 3,42 zł/m3, za wywóz ścieków – 4,65 zł/m3. Łącznie (i po doliczeniu VAT-u) woda i ścieki kosztują nas teraz 8,63zł/m3. Od nowego roku opłaty wyniosą odpowiednio: 3.64 zł/m3 (wzrost o 6.43 %) i 5.31 zł/m3 (wzrost o 14.19%). Za wodę i ścieki zapłacimy netto 8.95 zł/m3, o 88 groszy więcej niż w roku 2010. Doliczając VAT (tu podwyżkę z 7 na 8% zafundował nam rząd centralny) opłata wyniesie: 9.67zł/m3.

Zapłacimy więcej o...
- Wzrost ceny 1 metra sześciennego wody i ścieków to 0.88 złotych netto. Średnie zużycie wody w Gdańsku na mieszkańca wynosi dziennie około 107 litrów. Biorąc pod uwagę 4-osobową rodzinę, zużywa ona miesięcznie około 13 metrów sześciennych wody. Miesięcznie zapłaci ona teraz 12,35 złotych więcej – informuje Grażyna Pilarczyk, rzecznik Saur Neptun Gdańsk, spółki, która jest eksploatatorem miejskiej infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej.

SNG argumentuje, że podwyżka wynika ze wzrostu opłat z tytułu czynszu za dzierżawę infrastruktury (nalicza go Gdańska Infrastruktura Wodociągowa-Kanalizacyjna – właściciel miejskiego systemu wodociągowo-kanalizacyjnego). Warto dodać, że obecna wysokość opłat za wodę i ścieki w Gdańsku, w prawie 50 procentach podyktowana jest wspomnianym wyżej czynszem dzierżawnym.

GIWK tłumaczy, że podwyżka czynszu dzierżawnego wynika z nakładów poniesionych przez spółkę przy realizacji gdańskiego projektu wodno-ściekowego. Na inwestycję tą składa się m.in. budowa sieci kanalizacji sanitarnej w wielu dzielnicach miasta. Prace toczą się również na Oruni, Św. Wojciechu i Lipcach.
- GIWK inwestuje w sieć wodno-kanalizacyjną, trudno więc się dziwić, że podnoszą ceny za przesył – tłumaczy nam Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska. – Warto pamiętać, że w ten projekt miasto, przy wsparciu ze środków Unii Europejskiej, włożyło już 800 milionów złotych. To są ogromne pieniądze, większe niż koszt stadionu Baltic Arena - dodaje. 

Podwyżki mogą być mniejsze!
Miasto tłumaczy ponadto, że budowa nowej i modernizacja starej sieci wodno-ściekowej powoduje wzrost majątku i należy uwzględniać w tym przypadku koszty amortyzacji (koszt, który wyraża fizyczne i ekonomiczne zużycie środków trwałych) dla całej inwestycji. A to również oznacza konieczność podwyżek cen wody i ścieków. 

Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się Jolanta Banach, radna Sojuszu Lewicy Demokratycznej, która uważa, że miasto „tylnymi drzwiami” wprowadziło ukryty podatek dla mieszkańców Gdańska – od czynszu dzierżawnego.
- Nie jest prawdą, co opowiadają niektórzy, że Gdańsk z własnych środków dofinansował projekt wodnościekowy. To jest jakaś bzdura. Pieniądze na tę inwestycję pochodzą z pożyczki Narodowego Funduszu Środowiska, ze środków unijnych i właśnie z podwyżek cen wody, które funduje nam GIWK – mówi Banach.

I tłumaczy, dlaczego jest to istotna sprawa dla wszystkich gdańszczan.
- Podwyżki cen wody nie musiałyby być tak wysokie, gdyby miasto dofinansowało projekt wodno-ściekowy. W tym przypadku miasto nie podnosiłoby czynszu dzierżawnego, bo po co? Ludzie płaciliby mniej za wodę i ścieki – argumentuje Banach

Była posłanka uważa, że w całej sprawie mogło dojść nawet do złamania prawa.
- Nie wolno stosować odpisów amortyzacyjnych od majątku trwałego, który nie jest zakupiony lub wytworzony z własnych środków. A wiadomo, że projekt wodno-ściekowy dotowany jest ze środków unijnych. Będę wnioskować, aby w najbliższym czasie sprawą zajęła się Komisja Rewizyjna w Radzie Miasta Gdańska. GIWK zostanie szczegółowo skontrolowany. Sprawdzimy czy nie doszło tutaj do nieprawidłowości i niegospodarności – mówi Banach.

O komentarz do tych zarzutów poprosiliśmy Macieja Lisickiego. Nie mamy jeszcze oficjalnej odpowiedzi od wiceprezydenta Gdańska. Kiedy takową uzyskamy, umieścimy ją w niniejszym artykule.

Obojętnie jak rozstrzygnie się ten spór, pewnym jest, że od stycznia będziemy płacić za wodę więcej. W tym przypadku ustawa jest tak skonstruowana, że to prezydent (po negocjacjach z SNG) ma najwięcej do powiedzenia przy podwyżkach cen wody i ścieków. Nawet jeżeli miejscy radni odrzuciliby by propozycje prezydenta (a wojewoda nie zakwestionowałby ważności „opozycyjnej uchwały”), to i tak kwestia podwyżek musiałby ponownie wrócić pod obrady. W tym roku propozycja prezydenta i SNG odnośnie podwyżek nie została włączona pod obrady RMG – według prawa, nie musiała.

Jak zapowiadają przedstawiciele miasta, w roku 2012 czeka nas kolejna dwucyfrowa w procentach podwyżka cen za wodę i ścieki. W dalszych latach wzrost cen ma być już mniejszy, nieco większy od inflacji. 

Jakie są ceny w innych miastach?
Na stronie: www.cena-wody.pl znaleźć można ceny wody i ścieków we wszystkich większych miastach w Polsce. Gdańsk (dane na rok 2010) jest trzecim najdroższym w tym względzie miastem wojewódzkim w kraju. Więcej za wodę i ścieki muszą płacić tylko mieszkańcy Katowic (9,66 zł/m3) i Bydgoszczy (8,50 zł/m3) – są to ceny bez VAT-u. Najmniej płacą mieszkańcy Łodzi (5,16zł/m3), Białegostoku (5,30 zł/m3) i Opola (5.40 zł/m3).
W Polsce najwięcej za wodę i ścieki płacą mieszkańcy gminy Podgórzyn (woj. dolnośląskie) – 23,49 zł/m3 i miejscowości Jedlicze (woj. podkarpackie) – 15,49 zł/m3. Najmniej mieszkańcy Skierniewic (woj. łódzkie) – 4,29 zł/m3 i Łukowa (woj. lubelskie) – 4,57 zł/m3.
W 2010 roku mniej od gdańszczan płacili za wodę i ścieki mieszkańcy Gdyni (6.95 zł/m3) i Sopotu (7,24 zł/m3).