Kojarzycie wielkie odkrycie z lat 30-tych na Oruni? To znalezisko jest jeszcze lepsze!

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2016-04-01 07:18:00

To może całkowicie odmienić Orunię – na polach przy Żuławskiej gospodarze wykopali kolejne fragmenty zabytkowych łodzi. Eksperci są zdumieni: możemy mieć do czynienia z łodziami Wikingów! Muzeum Historyczne planuje prace archeologiczne na wielką skalę. Pojawiły się jednak problemy. Zarówno dla miasta, jak i dla mieszkańców.

Nie jest żadną tajemnicą, że przed wiekami stosunki wodne w okolicy Oruni wyglądały zupełnie inaczej niż teraz. Wszystkie rzeki płynęły wtedy szerszymi korytami.

O tym, że dawnej woda przecinała Orunię w innych miejscach niż obecnie świadczą ponadto dokonane w latach 30-tych ubiegłego wieku znaleziska. W okolicy ulicy Żuławskiej wykopano wówczas trzy stare łodzie, dwie we fragmentach, jedną niemalże całą. Pisał o tym między innymi profesor Jerzy Samp.

Gospodarze z Żuławskiej natrafiają na prawdziwy skarb

Wygląda na to, że to nie koniec znalezisk na Oruni. Ostatnie z nich są naprawdę wyjątkowe. Jak się dowiedzieliśmy, kilka tygodni temu na Żuławskiej natrafiano na kolejne fragmenty łodzi. Z ziemi wykopali je miejscowi gospodarze.

Na miejscu szybko pojawili się eksperci z Muzeum Historycznego. Sprawa była trzymana w tajemnicy. Do tej pory nie ma żadnych zdjęć łodzi. - Nie chcieliśmy wyjść przed szereg. Musieliśmy upewnić się, co do wartości znaleziska – w rozmowie z nami mówią przedstawiciele Muzeum Historycznego.

"Jesteśmy pewni, że to łódź Wikingów"

A odkrycie jest doprawdy sensacyjne. -  Fragmenty kadłuba, wykonanego z dębiny. Masywne ożebrowanie, poszycie z klepek. Kawałki wioseł. Ślady smoły drzewnej i nitów żelaznych – wyliczają eksperci, którzy formułują już pierwsze wnioski.

- Jesteśmy pewni, że to łódź Wikingów. To X lub XI-wieczny langskip, a konkretnie rzecz ujmując sneka. Były to dłuższe okręty, przeznaczone do dalszych wypraw.

Jak to możliwe, że łódź Wikingów, skandynawskich wojowników „zawędrowała” aż w te rejony? - Nie mamy jeszcze pojęcia. Ale to odkrycie każe nam inaczej spojrzeć na dzisiejsze tereny Oruni. Będziemy to dogłębnie analizować.

Przed wojną była już taka dyskusja

Co ciekawe, temat „łodzie Wikingów na Oruni” nie jest wcale czymś nowym. Jak przypominał kiedyś historyk Aleksander Masłowski, przed wojną toczyła się zażarta dyskusja między polsko-niemieckimi historykami.

Ci pierwsi twierdzili często, że znalezione w latach 30-tych łodzie są starosłowiańskie, ci drudzy, że łodzie Wikingów. Jedna ze stron chciała pokazać, że „oruńskie” znaleziska dowodzą polskości tych terenów. Opcja przeciwna – że obszary te Polsce w żaden sposób się nie nalezą. - Niewielu historyków unikało tego nacjonalistycznego zadęcia i mówiło, że są to łodzie pomorskie, czy łodzie oruńskie – komentował historyk.

Archeolodzy zastanawiają się także, czy Wikingowie mogli osiedlić się na dzisiejszych terenach Oruni. - Być może ktoś na Oruni miał kiedyś przodka Wikinga – uśmiecha się jeden z naukowców.

Scenarzyści "Wikingów" przyjadą na Orunię?

O odkryciu na Oruni nie jest jeszcze głośno, ale znaleziskiem już teraz interesują się także... scenarzyści popularnego serialu Wikingowie.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Michael Hirst, osoba która pisze odcinki Wikingów może niedługo pojawić się w Gdańsku. Fragmenty łodzi są już w Muzeum Historycznym. Istnieje jednak szansa, że Hirst pojawi się także na Oruni, na miejscu odkrycia.

Miasto ma problem. "Jak zorganizować wizytę takiej gwiazdy?"

Z takiego obrotu sprawy nie są ponoć zadowoleni gdańscy włodarze. Chodzi o... wizerunek miasta. - Gdyby pan Hirst chciał pojechać na Orunię, mielibyśmy problem – przyznaje reprezentant magistratu.

- Z naszych informacji wynika, że scenarzysta Wikingów ma bardzo napięty grafik. Przejazd na Orunię mógłby go niepotrzebnie zdenerwować, wiadomo – szlabany. Zastanawiamy się, jak je ominąć. Opcji mamy kilka. Wariant A: prosimy z PKP, by na pół godziny wstrzymała wszystkie pociągi. Wariant B: przy szlabanie opowiadamy mu pół godziny o ostatnich inwestycjach w Gdańsku. Wariant C: wynajmujemy helikopter.

Przejazd Bramą Nizinną nie wchodzi w grę. - Prezydent chciałby mu pokazać wyremontowany Trakt św. Wojciecha i kuźnię.

Będą kolejne prace archeologiczne? Mieszkańcy boją się wyburzeń

Naukowcy nie mają wątpliwości: trzeba iść za ciosem i rozpocząć prawdziwe prace archeologiczne w rejonie ulicy Żuławskiej. Takiego scenariusza obawiają się jednak mieszkający tam gospodarze. Boją się, że ich ziemia zostanie rozkopana, a kto wie może także i domy zostaną wyburzone.

- To raczej niemożliwe. Chyba że na Żuławskiej odkrylibyśmy kilka kolejnych łodzi. Wtedy musielibyśmy kopać dalej, może nawet przecięlibyśmy ulicę Żuławską i doszlibyśmy do torów – komentuje przedstawiciel Muzeum.

Co z położonymi na tej drodze budynkami? - Przestałyby istnieć. Mieszkańcy dostaliby oczywiście odszkodowanie, albo przydział na mieszkanie w innych miejscach na dzielnicy.

"Łodzie Wikingów mogą poczekać, ale oruniacy czekać już nie mogą!"

Szansę na poprawę losu Oruni zwietrzyli tutaj lokalni społecznicy. Nieoficjalnie mówi się, że na Oruni ma powstać organizacja, która negocjowałaby z miastem i naukowcami warunki wydobycia kolejnych fragmentów łodzi. - Łodzie Wikingów leżały w ziemi setki lat, to mogą jeszcze trochę poczekać. Ale oruniacy czekać już nie mogą! Chcemy przejazdu bezkolizyjnego i wprowadzenia kary grzywny dla wszystkich, którzy używają zwrotu „Orunia Dolna” - mówi nam jeden z potencjalnych członków organizacji.

Póki co miasto nie chce komentować takich postulatów. - Teraz musimy przygotować się na wizytę pana Hirsta. To nasz priorytet.

Z kolei naukowcy zacierają ręce. - Takiego odkrycia nie mieliśmy od lat. Łodzie Wikingów w takim miejscu, kto by pomyślał!