Dobro wspólne :p

Autor: Yuka29, Data publikacji: 2011-03-15 14:09:40

Co to takiego dobro wspólne? Kombinuję, że to pewnie będzie, coś wartościowego (nie tylko w wymiarze materialnym), co stanowi własność jakiejś grupy społecznej…

Wspólnota mieszkaniowa, jest wobec tego taką grupą, która rości sobie prawa do zamieszkiwanej przestrzeni. Co, kto ma w domu i jak o to dba jest rzeczą wtórną, którą nikt nie powinien się zajmować,  ale przecież są jeszcze elementy,  które dotyczą wszystkich w tym samym stopniu.

Moja wspólnota składa się z dwóch klatek schodowych,  a w każdej z nich jest po siedem mieszkań. W zeszłym roku mieszkańcy podjęli uchwałę o wyremontowaniu tej przestrzeni. Ze względu na brak wystarczających nakładów finansowych, wzięliśmy kredyt na piętnaście lat! Wstawiono nową stolarkę okienną, drzwi wejściowe,  wymieniono całą elektrykę, wyszpachlowano i pomalowano ściany. Odnowiono też stare, drewniane schody.

Już na etapie remontu, co bardziej zaangażowani w przedsięwzięcie mieszkańcy,  zastanawiali się: Na ile starczy ta inwestycja?  Czy ładne plafony skrywające żarówki, nie będą wręcz dopraszały się o i ich zbicie?  Czy drzwi będą otwierane kluczem czy raczej kopniakiem?

Wówczas  zajmowałam stanowisko, że wszyscy docenią fakt, że coś drgnęło po kilkudziesięciu latach i poczują się współwłaścicielami „wspólnego”… Z zapałem godnym lepszej sprawy, przekonywałam, że podjęty trud i długoletnie zobowiązanie w banku ma sens…

Rzeczywiście,  mijał czas i wszystko wskazywało na to, że mój optymizm był uzasadniony.  Pewnie, że czasem jakiś dzieciak zahaczył o ścianę, targając rower do domu,  ale mimo wszystko nazwijmy to:  „normalnym użytkowaniem”…

Jednak nie minął jeszcze rok od remontu, a na jednej z klatek są znowu napisy,  po plafonie przy wejściu została ledwie oprawa, a okna na klatce schodowej są czarne od celowego przypalania, co z kolei zasługuje na miano: „normalnej, celowej dewastacji”! …

I co? I nic! Moje rozczarowanie mogę sobie wsadzić w buty. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko karnie spłacać kredyt, którego efekty już są prawie niewidoczne. W niedalekich planach, mieliśmy jeszcze  remont elewacji, żeby budynek nie wyglądał jak obrazek z niszczonej wojną Czeczenii, tylko po co?!

Chyba mi mija zryw na obywatelskość, społecznictwo i pracę u podstaw...