Kampania warzywna ;p

Autor: Yuka29, Data publikacji: 2011-03-25 20:05:02

Orunia będzie miała Radę Osiedla. To prawie pewne. Całkiem sporo ludzi zaangażowało się w jej powstanie,  co więcej – chce nawet do niej osobiście kandydować!  Na spotkaniu w Domu Sąsiedzkim, większość zebranych zbierała podpisy pod swoimi kandydaturami  by spełnić konieczne wymogi formalne przed  oficjalnymi wyborami w maju.

Pożytek bezpośredni i najszybciej odczuwalny dla mnie (podpisującej) to to, że wreszcie nauczyłam  się na pamięć własnego PESELU. Nigdy w życiu nie używałam go tak często jak w czasie tej „gorączki obywatelskiej”…

Kandydata można spotkać wszędzie. Nierzadko puka do drzwi mieszkania by prosić o podpis. (U mnie było trzech, z czego jeden wyrwał mnie z głębokiego snu).  To jak metafora samorządności, jak przesłanie: „Obudź się Yuko! Poprzyj konstytuującą się Radę Oruni !!!”;p

Yuka się przebudziła i poparła, czując się trochę jak celebrytka rozdająca autografy na prawo i lewo. – Komu mam podpisać? Dla pana Mateusza, tak?  I sruu,  nazwisko, adres, PESEL… ;p

Kilka dni temu robiłam zakupy w okolicznych  (nie najtańszych) sklepikach, takich co to sam Prezes JK. kupuje jak  już musi :p Przeżywam właśnie rozterki spowodowane wyborem  odpowiednich pomidorów, kiedy od strony zaplecza w warzywniaku, pada pytanie:

- Czy pani zna swój numer PESEL???  (do mnie to było;p)

- Ha! Pewnie, że znam!  Pochwaliłam się nie wyczuwając jeszcze intrygi…

- To podpisze pani, że popiera takiego, jednego kandydata do Rady Osiedla… Mam  tu specjalną listę.

- Yyy  ale kto to taki? Skąd mam wiedzieć czy go popieram?  ;p

- Ja tam nie wiem, ale to syn klientki! DOBREJ klientki proszę pani!  - odrzekła z godnością pani z warzywniaka.

Heh, podpisałam, ale pech chciał, że kojarzę całkiem nieźle tego leniwego kandydata ;p Zamiast odklepywać door2door, i biegać za własnymi wyborcami, kładzie listę na kalafiorach i to jeszcze za pomocą mamy! No halooooooooo, ogarniamy się tam!!! ;p