Przez lata służyła jako droga do Parku Oruńskiego. Teraz mieszkańcy nie mogą już tamtędy chodzić

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2019-05-08 13:23:00

Kilka dni temu mieszkańców Oruni Górnej czekała niemiła niespodzianka - ścieżka, którą od wielu lat od strony ulicy Platynowej można było dostać się do Parku Oruńskiego, została ogrodzona taśmą, a niedługo później zaorana. Okazuje się, że teren jest prywatny. Internauci dziwią się, bo w tym rejonie miasto prowadziło swoje inwestycje. Są tacy, którzy uważają, że miasto powinno bardziej zaangażować się w ochronę zieleńca.

- Jest to sprawa, która "wypłynęła" w ostatnią sobotę. W środę, kiedy wracałam z Parku żadnych znaków jeszcze nie było. A wczoraj ścieżka skutecznie została zaorana przez ciężki sprzęt. Oczywiście Rada Dzielnicy Oruni Górnej-Gdańsk Południe jest zaniepokojona takim obrotem sprawy. Jednak ze wstępnych analiz dostępnych na stronach miasta wynika, iż dotychczasowa ścieżka przebiegała na terenie prywatnym - mówi nam Zenobia Glac-Ściebura, szefowa Rady Dzielnicy "Orunia Górna-Gdańsk Południe".

Mowa o ścieżce, którą od strony ulicy Platynowej można dostać się do Parku Oruńskiego. Przez lata droga służyła mieszkańcom. Teraz jednak nie można już tamtędy chodzić. Najpierw ścieżka została ogrodzona taśmą i pojawiły się tabliczki "Przejścia nie ma" i "Teren prywatny". Teraz drogi już nie ma.

Urzędnicy pytają siebie nawzajem

Mieszkańcy dziwią się, że teren ten nie należy do miasta. W komentarzach na facebookowym profilu Orunia Górna - Forum Dzielnicy przypominają, że dawniej ścieżka była wyrównywana i poszerzana, a miasto stawiało tutaj nawet ławki.

Do urzędników w tej sprawie napisali administratorzy profilu Orunia Górna - Forum Dzielnicy. Na ich stronie można znaleźć odpowiedź ze strony Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska.

"DRMG nie prowadzi na tym terenie żadnych iinwestycji i nie ma wiedzy, czy planowane są jakieś wykupy działek. Teren jest prywatny i właściciel ma prawo postawić na swojej posesji tabliczki. Zapytanie dotyczące planów dla tego terenu przesłaliśmy do Wydziału Programów Rozwojowych UM, który jest odpowiedzialny za strategię realizacji miejskich inwestycji".

Zieleń w otulinie Parku Oruńskiego. Czy ten teren nie powinien być lepiej chroniony?

Nie ma jednak odpowiedzi na pytanie, czy i dlaczego miasto rzeczywiście inwestowało na terenie prywatnym. Nie wiemy, też, co właściciel planuje i co według prawa może tutaj zbudować. Liczymy, że miasto zabierze głos w tej sprawie i odpowie na nasze i internautów pytania.

Nieoficjalnie mówi się, że przez lata działka, przez którą przechodziła ścieżka, była przedmiotem sporu. Właściciel nie mógł na niej nic budować ze względu na chronioną prawem florę. Teraz wygląda na to, że takie pozwolenie jednak otrzymał. Dlaczego? I na to pytanie nie ma odpowiedzi. Postaramy się ją uzyskać od miasta.

Są jednak tacy, którzy patrzą na całą sprawę szerzej. Ich zdaniem przykład "zaoranej" ścieżki, to kolejny dowód na to, że miasto nie dba należycie o Park Oruński.

Radni dzielnicy apelują do miasta: zadbajcie o cały Park Oruński!

- Czas, aby miasto przekształciło chronioną Dolinę Potoku Oruńskiego w zieleń chronioną. Działki prywatne powinny zostać wykupione i stać się terenami miejskimi. Ten skrawek przyrody powinien być chroniony i służyć jako potrzebna retencja dla "zabetonowanego" górnego tarasu - uważa Agnieszka Bartków, szefowa Rady Dzielnicy "Orunia-Św. Wojciech-Lipce".

Wtóruje jej Glac-Ściebura. - Zgadzam się, że należy chronić teren tego, jak i innych miejskich parków. To są płuca miasta. Dotychczas my jako mieszkańcy byliśmy informowani o szerszym pasie tzw. otuliny Parku Oruńskiego. Ostatnio niebezpiecznie się ona zmniejsza.

Zastępca przewodniczącej zarządu Rady Dzielnicy "Orunia Górna-Gdańsk Południe" Tomasz Kłos dopowiada. - Bardzo ważną sprawą jest uporządkowanie zejścia głównego od strony ulicy Platynowej oraz pozostałych zejść do Parku Oruńskiego. Tego oczekują mieszkańcy. Takie inwestycje można pogodzić z ochroną i odtworzeniem otuliny Parku Oruńskiego.

Jeden z radnych dzielnicy Oruni Górnej Łukasz Szulc komentuje: - Drogę, którą nam właśnie zaorali, pamietam jeszcze z czasów, gdy miałem pięć, sześć lat. Od tego czasu minęło blisko 30 lat. Szkoda, że miasto nie dolozylo starań, by uregulować sprawę dojścia do Parku Oruńskiego.

Do tematu wrócimy. Poprosimy miasto o komentarz do postulatów mieszkańców.