"Dziwny pomysł" ze słonecznikami w tle

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-05-19 16:54:00

Już w najbliższą sobotę skwer na skrzyżowaniu ulic Trakt Św. Wojciecha i Gościnnej zamieni się w świeżo obsiane pola słoneczników. W rolę „miejskich farmerów” wcielą się m.in. uczniowie lokalnych szkół, nowo wybrani radni osiedla i wszyscy zainteresowani mieszkańcy dzielnicy. Od wczoraj w oruńskiej Gościnnej Przystani trwają już przygotowania do weekendowego happeningu.

Pomysł zasiania większej ilości słoneczników na Oruni narodził się podczas listopadowego spotkania „Orunię Widzę Wielką”. Jedna z uczestniczek dyskusji, Gabriela Rembarz, urbanistka z Katedry Urbanistyki i Planowania Regionalnego Politechniki Gdańskiej mówiła nam wówczas: „ (…) nie mówmy, że czegoś się nie da zrobić, że na Oruni nie można niczego zmienić, że są dewastacje. Znajdźmy jakieś pole na Oruni i niech każdy z mieszkańców dzielnicy posadzi na nim jeden słonecznik. 17 tysięcy słoneczników w jednym miejscu na Oruni. Dziwny pomysł? Zobaczymy jak to zmieni wizerunek Oruni. Sądzę, że tylko na lepsze.”

Od pomysłu do pospolitego ruszenia
Ten „dziwny pomysł” spodobał się wielu osobom. Na szczęście dla wszystkich miłośników słoneczników, ekologii i pracy na roli, na zachwytach się nie skończyło. „Achy i ochy” zamieniły się już wkrótce w konkretne działania.

Tym ostatnim przewodził Przemysław Kluz, menadżer oruńskiej Gościnnej Przystani. Do inicjatywy przyłączało się coraz więcej osób, organizacji i miejskich instytucji (wszystkich wymieniamy w ramce, położonej na końcu niniejszego artykułu).

Ustalono, że miejscem, które idealnie nadaje się na posianie „tysiąca słoneczników”, będzie skwer na skrzyżowaniu Traktu Św. Wojciecha i Gościnnej. Terenem tym zarządza Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych. Jego przedstawiciele zgodzili się bezpłatnie użyczyć cały obszar.

Skwer miał jednak jeden, dość istotny feler – dobrej ziemi było tu jak na lekarstwo. Można tu było za to znaleźć zakopane spore ilości gruzu. Nie trzeba być od razu rolnikiem, aby wiedzieć, że taki stan rzeczy nie sprzyjał realizacji „dziwnego pomysłu”. W sukurs przyszły miejskie instytucje.

- Za poparciem prezydenta Adamowicza i zgodą Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska dowieziono nam tutaj kilka wywrotek ziemi. Dłużnicy GZNK wyrównywali teren i położyli ścieżkę. Płyt użyczył nam gdański Zarząd Dróg i Zieleni – wylicza Kluz.

- Całą pomoc otrzymaliśmy bezpłatnie – dodaje menadżer oruńskiej Gościnnej Przystani.

W akcję społecznie zaangażowali się również sami mieszkańcy dzielnicy. Jeden z nich, pan Arek przyjechał… własnym traktorem. Pomógł rozgarniać dopiero co nawiezioną tutaj ziemię.

Słoneczniki i coś więcej
Te wszystkie działania, które Kluz nazywa „pospolitym ruszeniem”, już w sobotę doczekają się uwieńczenia. O godzinie 10 rozpocznie się sadzenie słoneczników. Na skwerze powstanie sześć pól, każde o wymiarach 10 metrów na 4 metry. Pięć z nich jest już „zajętych”.
- Szkoły, które zaangażowały się w projekt, będą miały własne pola, o czym będzie informować stosowna tabliczka.  To uczniowie będą tutaj siać słoneczniki, a później, mam taką nadzieję, także doglądać tego miejsca – mówi Kluz.
Jedno z pól przeznaczonych jest dla oruńskiej Rady Osiedla. Ostatnie, szóste ma służyć wszystkim mieszkańcom, którzy w sobotę będą chcieli przyłączyć się do akcji.

Słoneczniki będą sadzone także i w innym miejscu. Część z nich będzie miała okazję rosnąć w dość nietypowych doniczkach. Rolę tych ostatnich będą pełnić opony. Takiego wystroju doczeka się północny fragment skwerku (tuż przy Trakcie Św. Wojciecha).

Między drzewami znajdzie się również miejsce dla kilku huśtawek. Stanie tu również biały pomnik w kształcie…kamienia.

- Na Oruni jest wiele niezagospodarowanych przestrzeni, które szpecą okolicę. Mieszkańcy nie mogą sami postawić tam budynku, ale mogą zadbać o te miejsca w inny, często niekonwencjonalny sposób. Posianie słoneczników na jednym z nieużytków w centrum Oruni  to właśnie tego typu akcja – praktyczna i symboliczna. Orunia potrzebuje odnowy – tłumaczy Kluz.

Co z wandalami i naturą?

Nie brakuje jednak i sceptycznych głosów odnośnie sobotniej imprezy. Niektórzy mieszkańcy dzielnicy uważają, że pola ze słonecznikami szybko zostaną zdewastowane przez wandali. Organizatorzy happeningu przekonują, że taki scenariusz, choć możliwy, wcale nie musi się spełnić.

- Kiedy rozmawiałam z ludźmi na temat naszego przedsięwzięcia, często słyszałam: „Pani, zaraz to zniszczą, trzy dni i już tego nie będzie”. Dlatego zaangażowaliśmy w akcję ludzi, którzy mogą być taką potencjalną „siłą niszczącą”. W ten sposób mogą poczuć, że pola ze słonecznikami powstały także dzięki ich wysiłkom. Nikt przecież nie lubi niszczyć swojej pracy – tłumaczy Ewa Sasimowska, koordynatorka świetlicy w Gościnnej Przystani.

„Potencjalna siła niszcząca” to przede wszystkim lokalna młodzież. Od wczoraj w oruńskim Domu Sąsiedzkim trwają z jej udziałem „słonecznikowe warsztaty”. O tym, o co w nich dokładnie chodzi można przeczytać na blogu naszej użytkowniczki: slonecznikidlaoruni. Zapraszamy do lektury.

Firma Tom-Gun z ulicy Ukośnej, która bezpłatnie użyczyła na rzecz całej akcji prawie stu opon, zadeklarowała się również przeprowadzić ich utylizację. Nie jest tajemnicą, że słoneczniki nie są w stanie przetrwać zimy w dobrej kondycji.  Aby miejsce to nie zamieniło się w szpecący okolicę obszar „zwiędłej zieleni w kolorowych oponach”, organizatorzy całej akcji obiecali uprzątnąć teren.