Nie marnuj życia, graj... w CS-a!

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-10-13 19:44:00

Są tacy, którzy grają nawet po kilkanaście godzin dziennie. Najlepsi z najlepszych zarabiają na takiej „zabawie” setki tysięcy złotych. Counter-Strike, znana na całym świecie komputerowa strzelanina, już niedługo zagości na wielu oruńskich monitorach. Szykuje się pierwszy tego typu turniej w okolicy. Organizuje go prawdziwy weteran walk na ekranie.

- To nie jest tak, że nic w życiu nie osiągnąłem i tylko gram w gry komputerowe. Mam swoją firmę, dobrze zarabiam, jestem wolontariuszem i pomagam dzieciom – mówi  dwudziestokilkuletni Marcin Nowaczyk, organizator pierwszego oruńskiego Turnieju Counter-Strike.

Od kilku tygodni prowadzi on kafejkę internetową w Gościnnej Przystani. Na bezpłatnych zajęciach okoliczna młodzież uczy się podstaw informatyki. Jest też czas, kiedy na kilkunastu monitorach gości gra Counter-Strike, popularny na całym świecie – CS. Oruńscy gracze także i w tym przypadku mogą liczyć na nie lada przewodnika – pierwsze skrzypce gra ponownie pan Marcin.

Kilka lat temu w jednej z profesjonalnych lig, wspólnie z czterema członkami swojego zespołu, zdobył on pierwsze miejsce w Europie. Właśnie w CS-a. Drużyna zainkasowała za ten wyczyn, bagatela, 30 tysięcy złotych.

Co to jest w ogóle „ten CS”?
Na ekranie monitora ścierają się dwie opcje – terroryści i antyterroryści. Gracze uzbrojeni w noże, pistolety, strzelby, karabiny maszynowe, granaty mają proste, przynajmniej w teorii, zadanie: przeżyć jak najdłużej. I przy okazji wysłać na tamten świat tak wiele przeciwników jak tylko się da. Można grać samemu, można walczyć w zespole. Przeciwnicy są najczęściej kierowani przez innych graczy, choć jest też możliwość starcia się z komputerem. Do wyboru są różne tryby rozgrywki: odbicie zakładników, zamach, rozbrojenie bomby, czy ucieczka.



- Moją przygodę z CS-em zacząłem w 2004 roku. Gram w tę grę po 7-8 godzin dziennie – przyznaje pan Marcin. – A co to na moja dziewczyna? Ona gra jeszcze więcej ode mnie. I jest jeszcze lepsza. Dobrze się pod tym względem dobraliśmy – uśmiecha się dwudziestokilkulatek.

W niektórych ligach Counter-Strike’a za zajęcie pierwszego miejsca można odejść od stołu z czekiem o wartości nawet 50 tysięcy euro. W planowanym na początek listopada oruńskim turnieju tak wysokich nagród nie będzie, ale zwycięzcy narzekać raczej nie będą.

Do wygrania będzie myszka Roccat Kone o wartości 400 złotych, profesjonalne dla graczy słuchawki (140 złotych) i podkładki pod CS-a, ze specjalnej emitowanej edycji (około 90  złotych). Wszystkie nagrody  ufundował pan Marcin. Skąd takie zaangażowanie?

- Wychowałem się w Domu Dziecka. Nie zawsze było wesoło. Ale udało mi się wyjść na prostą. Teraz chcę pomóc innym dzieciakom – odpowiada dwudziestokilkulatek.

Stąd też narodziła się idea oruńskiego turnieju. Impreza jest bezpłatna. Spróbować swych sił będzie mógł każdy. Pojedynki będą rozgrywały się w systemie jeden na jednego. Wygrywa ten kto pierwszy zdobędzie 12 punktów (czyli 12 razy zabije swojego komputerowego przeciwnika). 

Start turnieju zaplanowano na godzinę 12 (w sobotę, 5 listopada) w oruńskim Domu Sąsiedzkim (Gościnna 14). Organizator i sędzia w sobotnim turnieju, pan Marcin liczy, że zmierzy się tu przynajmniej czterdziestu zawodników.

Czy jednak dzieci powinny grać w tego typu gry? Nie brakuje ludzi, którzy wskazują na duży ładunek przemocy, zawarty w Counter-Strike. Tu szacunek graczy wzbudza się na przykład zabiciem przeciwnika jednym, celnym strzałem w głowę.

- Bez przesady. Są dużo gorsze gry. Tu nie chodzi o zabijanie dla zabijania. Ta gra uczy refleksu, współpracy zespołowej, strategii działania – argumentuje pan Marcin.

I podsumowuje.
- Niektórzy mówią, że grając w Counter-Strike’a marnuje się życie. A jest dokładnie odwrotnie. Nie marnuj więc życia, graj w CS-a! – uśmiecha się organizator oruńskiego turnieju.