O bezpieczeństwie, porządku i ich braku

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2011-11-26 12:06:00

Kilka pytań „nie na temat”, kiepska moderacja, emocje na sali, banały ze strony policjantów i dość dobrze przygotowana straż miejska – za nami czwartkowe spotkanie: stróże prawa – mieszkańcy dzielnicy. Tych ostatnich przyszło do Gościnnej Przystani około 30.

W dyskusji brali głównie udział starsi mieszkańcy. Niestety, nie wszyscy zdawali sobie do końca sprawę, jaki zakres obowiązków mają stróże prawa. W pytaniach pojawiły się m.in. kwestie kiepskiego oświetlenia ulic, nie zabrakło też historii o dziurawych chodnikach i braku inwestycji na Oruni. Moderatorzy i jednocześnie organizatorzy spotkania – członkowie Rady Osiedla „Orunia-Św.Wojciech-Lipce” – byli bardzo liberalni – pozwalali „wygadać się” pytającym właściwie bez żadnych ograniczeń.

Policjantów reprezentował Henryk Jabłoński, zastępca komendanta I Komisariatu w Gdańsku. Obok siebie miał również kilku dzielnicowych z rejonu Oruni i Św. Wojciecha. Strażników miejskich było dwóch - byli to przedstawiciele Referatu Śródmieście (zawiera on również Orunię).

Policjanci, jak zawsze, apelowali, aby informować ich o wszystkich wykroczeniach i przestępstwach. Zapewniali, że każde zgłoszenie jest odnotowane i żadne nie jest bagatelizowane. Przekonywali, że osoba, która dzwoni na policję, może pozostać anonimowa. Zostało to zakwestionowane przez jedną z mieszkanek ulicy Ubocze.

- Jeden z moich sąsiadów zachowywał się w nocy bardzo głośno. Zadzwoniłam na policję, ale powiedziano mi, że dopóki nie podam imienia i nazwiska, patrol nie zostanie wysłany. Co miałam robić? Podałam swoje dane, policjanci przyjechali, weszli najpierw do mnie, jeszcze poprosili o mój dowód. O jakiej więc anonimowości Pan mówi? – denerwowała się mieszkanka.

Jabłoński nie chciał uwierzyć w tę historię. Naciskany, przyznał jednak.
- Jeżeli było tak jak Pani mówi, to mogę tylko powiedzieć, że policjant zachował się nie tak, jak powinien.

Zapytany przez nas, w jaki sposób mieszkańcy mogą dotrzeć do nagrania takiej rozmowy, po to aby ewentualnie konsekwencje wobec takiego policjanta zostały wyciągnięte, Jabłoński powiedział tylko:
- Można napisać w tej sprawie do Policji.
Ale jak mówił, nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek tego typu pismo dotarło do Komisariatu na Platynowej.

Wiele emocji wzbudziła sprawa zakłócania spokoju przez młodzież w rejonie oruńskiego peronu i kamienic przy ulicy Gościnnej.
- Wchodzą nam na klatkę, kręcą się koło piwnic, krzyczą na podwórkach. Strach zwrócić im uwagę, mi jeden z tych chuliganów napluł w twarz, sąsiadowi walili w drzwi. Zadzwoniłam na policję, przez 20 minut nie mogłam się połączyć, a patrol przyjechał dopiero po następnej pół godzinie. Nikogo już nie było – opowiadała jedna z mieszkanek ulicy Gościnnej, która napisała pismo do Komendanta z prośbą o większą liczbę patroli w jej okolicy i zebrała pod nim podpisy swoich sąsiadów.

- Grupki młodzieży stoją też często na peronie, rzucają kamieniami w pociągi. Zachowują się skandalicznie. Panie Jabłoński, błagam Pana, niech Pan nam pomoże. Niech Pan tu wyśle więcej policjantów – mówiła wyraźnie roztrzęsiona inna mieszkanka Oruni.

- Dobrze, że dostajemy takie sygnały od Państwa. Zostanie to odnotowane, będziemy mieć ten rejon na uwadze – obiecywał Jabłoński. Niestety nie dowiedzieliśmy się, czy i ile więcej patroli trafi w okolicę ulicy Gościnnej. Nie padły też słowa wyjaśnienia od dzielnicowych, jak to możliwe, że już wcześniej opisywany przez mieszkańców obszar nie był „na uwadze” policjantów. Czyżby funkcjonariusze pierwszego kontaktu nie znali tej sprawy?

Wiele pytań kierowano też do strażników miejskich. Poruszano kwestie braku sprzątania i odśnieżania chodników (wskazywano m.in. ulice Przy Torze i Sandomierską). Proszono o interwencję w sprawie nieodpowiednio zaparkowanych samochodów (ulica Granitowa) i zawieszonych jeszcze plakatów wyborczych (Lipce).

Jednego z mieszkańców Lipiec wzburzył też fakt, że ulice w rejonie powstającej Obwodnicy Południowej nie są na bieżąco sprzątane przez pracujących tu budowlańców. Przedstawiciele straży miejskiej rozkładali ręce.
- Utrudnienia przy takiej budowie niestety będą. Wiemy, że wykonawca po zakończeniu inwestycji musi doprowadzić okoliczne ulice do pierwotnego stanu – wyjaśniali.
- Co mamy robić do tego czasu? Przejeżdżać przez wielkie koleiny na ulicy? – denerwował się mieszkaniec Lipiec.

Kilka razy wracał temat karania właścicieli psów za nieposprzątanie po swoim pupilu. Ale szczególnie często pojawiała się jeszcze inna kwestia. Chodziło o śmietniki – mieszkańcy denerwowali się na przepełnione, niesprzątane, niekiedy postawione tuż przy ulicy lub na krawędzi wału Kanału Raduni. W opowieściach przewijały się ulice: Raduńska, Diamentowa, Sandomierska i Przy Torze.

- Sprawa jest tego typu: wspólnoty muszą zawrzeć umowę na wywóz nieczystości, a z miastem muszą dogadać się odnośnie miejsca, w którym mogą poustawiać swoje śmietniki. Niestety, wiele z nich tego nie robi. Stąd też często panuje w tym względzie swoista wolnoamerykanka – odpowiadał Aleksander Kmiećkowiak, z Referatu Śródmieście gdańskiej Straży Miejskiej.

- Ale proszę mi wierzyć, zajmujemy się tym problemem bardzo intensywnie. Przekonujemy wspólnoty do zawarcia tych umów, jeżeli to nie skutkuje mamy też inne środki. Udało się już ucywilizować tę sprawę przy wielu kamienicach na Trakcie Św. Wojciecha. Toczą się rozmowy z zarządcami bloków przy Raduńskiej, Diamentowej, Żuławskiej, Związkowej. Jestem przekonany, że także tutaj uda się doprowadzić wszystko do pomyślnego końca i problem źle ustawionych i nieopróżnianych na czas śmietników będzie rozwiązany – dodawał.

Na spotkaniu przedstawiciele RO „Orunia-Św.Wojciech-Lipce” rozdawali ulotki, na których znaleźć można było najważniejsze telefony do policji i straży miejskiej.