Orunia współgospodarzem Streetwaves

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-02-08 20:14:00

To już pewne, w tym roku uliczny festiwal Streetwaves dotrze także na Orunię - dzielnica będzie miała „swój dzień” 2 czerwca. O tym na której ulicy, na jakim podwórku, a nawet na czyim balkonie trwać będzie impreza zadecydują również mieszkańcy. – Pomóżcie nam znaleźć interesujące zakamarki w swojej okolicy – proszą organizatorzy zabawy.

Aerobik w plenerze, koncert z płyt winylowych nieopodal ruchliwej ulicy, jam session w parku, wspólne grafficiarskie szaleństwo na murach, filmy pod gołym niebem, pikniki w wielu punktach miasta – długo by wymieniać co jeszcze oferuje mieszkańcom Gdańska i turystom organizowany co roku festiwal Streetwaves. Impreza może mieć swoje odsłony właściwie wszędzie.

Jej uczestnicy mogą więc spotkać się na osiedlowym placu zabaw, niewielkim podwórku, w zapuszczonym parku czy nieopodal dworcowej poczekalni. Jak mówią organizatorzy Streetwaves, chodzi o to, aby właśnie poprzez eksploracje takich zakamarków móc lepiej poznać swoją dzielnicę. I sąsiadów. A często ludzi z innych części Gdańska, a nawet innych rejonów Polski.

Do tej pory mieszkańcy Oruni, którzy chcieli wziąć udział w zabawie, musieli „jechać w gości”. Na Dolne Miasto, do Nowego Portu, Wrzeszcza lub Oliwy. Jednak już za kilka miesięcy oruniacy będą mieli kolejną opcję – staną się współgospodarzami imprezy. I kto wie, być może hasło: „cudze chwalicie, swego nie znacie” zostanie tu solidnie przetestowane.

- Orunia to dzielnica z wielkim potencjałem, blisko położona od Śródmieścia. Ale jednocześnie w sensie wizerunkowym jest postrzegana jako miejsce odległe od centrum miasta. Tymczasem dzieje się tutaj bardzo wiele ciekawych rzeczy. Jest Gościnna Przystań, Dworek Artura, są prężnie działające organizacje i rada osiedla – mówi Natalia Cyrzan współpracująca z miejską instytucją kulturalną Gdańsk 2016, pomysłodawczyni i organizator imprezy. – Na pewno w takim miejscu łatwiej jest nam działać. Na starcie mamy już konkretnych, znających okolicę partnerów, z którymi możemy zaplanować całą akcję – dodaje.

Takie planowanie już się rozpoczęło. Organizatorzy spotkali się z przedstawicielami Gościnnej Przystani, jeszcze w lutym czeka ich kolejna rozmowa z członkami lokalnej rady osiedla. Nie obejdzie się też bez dłuższego spaceru po Oruni. Wycieczka ma przynieść odpowiedź na pytanie: w jakich miejscach na Oruni Streetwaves powinien mieć swoją odsłonę.

Pozostaje jeszcze jedna, według organizatorów, najważniejsza kwestia – wsparcie samych oruniaków.
- To mieszkańcy najlepiej znają niezwykłe miejsca w swojej dzielnicy. Byłoby świetnie, gdyby ludzie zechcieli się z nami podzielić swoją wiedzą. A gdyby ktoś na potrzeby Festiwalu miał ochotę udostępnić swoje mieszkanie, piwnicę, działkę, balkon, dziękowalibyśmy mu z całego serca – nie ukrywa Cyrzan.

Swoje propozycje odnośnie miejsc, w których Streetwaves powinien wystartować, mają już niektórzy reprezentanci lokalnej Rady Osiedla. Agnieszka Bartków, szefowa Rady wskazuje na dwie lokalizacje:
- Skwerek przy Gościnnej, gdzie kiedyś rosły słoneczniki i plac przy Dworku Artura. Pierwsze miejsce leży w obrębie Oruńskiej Starówki, a więc w centrum naszej dzielnicy, drugie jest położone w dobrze widocznym (chociażby od strony pociągów) punkcie Oruni.
- Park Schopenhauera, zieleniec przy Związkowej i położona nieopodal kotłownia, a ponadto „Siódemka” i wzgórza na Nowinach – wylicza Maciej Kochanowski, inny członek rady, który daje już konkretny pomysł na wykorzystanie jednego z miejsc. – Kotłownia przy Związkowej byłaby dobrym punktem na wspólne tworzenie murali. Wiem, że takie rzeczy też robi się z okazji Streetwaves.

W tym roku Streetwaves będzie miał swoją inaugurację także w innych częściach Gdańska – na Zaroślaku, Biskupiej Górce, Żabiance, w Jelitkowie, a także na Dworcu Głównym PKP. W Festiwalu bierze udział dużo artystów z Gdańska. Koszt trzydniowej imprezy (w tym roku potrwa ona od 1 do 3 czerwca) to wydatek rzędu 100 tysięcy złotych. Część kosztów pokrywa miasto. Do imprezy „dorzucają się”  również: Gdańsk 2016, Nadbałtyckie Centrum Kultury i kilku sponsorów.

Co Streetwaves może przynieść Oruni?
- Może pokazać wielu ludziom, jak wielki potencjał ma ta dzielnica. A tutejszym mieszkańcom, że nie zawsze trzeba jechać do centrum, po to aby się dobrze zabawić  - odpowiada Cyrzan.

Ale jak przyznaje, trudno spodziewać się, że Streetwaves przyniesie od razu wielkie zmiany na lepsze w jakiejkolwiek dzielnicy. Te mogłyby się pojawić, gdyby jednym z okołofestiwalowych działań było prowadzenie całorocznych warsztatów dla mieszkańców, którzy później już sami organizowaliby wydarzenia w swojej dzielnicy. Zdanem Cyrzan, możnaby wówczas mówić o rzeczywistej animacji społecznej.

Do realizacji takiego pomysłu potrzeba jednak większych pieniędzy. – Póki co takich środków nie ma, ale liczę, że w przyszłości budżet naszej imprezy się zwiększy. A Festiwal nabierze nieco innego wymiaru. Ale i teraz jest dobrze. Serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców Oruni na czerwcowy Streetwaves – kończy Cyrzan.