Co tak naprawdę mogą stróże prawa?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2012-04-27 10:45:00

Nowe spotkanie, stare problemy i tłumaczenia – za nami druga, przeprowadzona w Gościnnej Przystani dyskusja na temat bezpieczeństwa i porządku na Oruni. Prowadzili ją mieszkańcy, stróże prawa i lokalni radni osiedla.

Ponad 20 oruniaków, kilku stróżów prawa (trzech policjantów, czterech strażników miejskich), paru radnych osiedla. Ci pierwsi zgłaszali uwagi i pytania, drudzy prezentowali swoje dokonania i odpierali zarzuty, ostatni zorganizowali wczorajsze spotkanie i przynajmniej w teorii moderowali dyskusję. 

Policjantów reprezentowali oruńscy dzielnicowi i szef ich referatu. Inaczej niż poprzednio, na spotkanie nie przyjechał zastępca komendanta komisariatu na Platynowej. Zabrakło również, o czym świadczyły wczorajsze pytania mieszkańców, przedstawicieli gdańskiego Wydziału Ruchu Drogowego i funkcjonariuszy operacyjnych.

Mieszkańcy zgłosili stróżom prawa kilka problemów. – Na Żuławskiej, na odcinku Lipce - Boczna, codziennie rano samochody urządzają sobie tutaj prawdziwe rajdy. Jeżdżą 80-100 km/h. A w tym czasie chodnikami maszerują do szkoły dzieci. Czy nie można dać tutaj kilku policjantów z „suszarkami”? – pytała pani Sylwia.

- Wystąpimy w tej sprawie do Wydziału Ruchu Drogowego – odpowiadał aspirant sztabowy Piotr Sapiński, kierownik dzielnicowych w Komisariacie na Platynowej.

Taką odpowiedź oruniacy usłyszeli także w innych kwestiach. Jeden z mieszkańców apelował do policjantów o większą kontrolę skrzyżowania Sandomierskiej z Traktem św. Wojciecha. – Kierowcy przejeżdżają na czerwonym świetle, nikt nie przestrzega ograniczenia prędkości. 

Inny z uczestników spotkania wskazywał na konieczność powstania przejść dla pieszych na Równej i Sandomierskiej. – Tamtędy chodzą dzieci do szkoły. Jak bezpiecznie mają przechodzić przez ulicę?

- Wystąpimy w tej sprawie do Wydziału Ruchu Drogowego – mantra policjantów pozostawała niezmienna. Kwestiami „drogowymi” obiecali zająć się obecnie na spotkaniu radni osiedla.

Tradycyjnie już pojawiła się prośba o większą liczbę patroli i radiowozów na Oruni. I tradycyjnie już mieszkańcy Oruni usłyszeli o trudnej sytuacji policjantów. – 120, 130 tysięcy osób mieszka w rejonie 1 komisariatu. Mamy około 110 policjantów, z tego pracuje około 60. W terenie – precyzował Sapiński.

Poważniejszy zarzut usłyszeli policjanci od Mirosława Literskiego, kierownika administracji w Gdańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i członka lokalnej Rady Osiedla.
- Granitowa 4, człowiek pod wpływem narkotyków wybija szyby w windach. Dzwoni jedna z mieszkanek, policja nie przyjeżdża. Dzwonię ja, jako radny osiedla. Dopiero po jakimś czasie pojawia się patrol. Tak ma wyglądać praca policji? 

Funkcjonariusze obiecali sprawę wyjaśnić. Uczestniczący w dyskusji policjanci nie potrafili też nic powiedzieć na temat niedawnych włamań do oruńskich mieszkań, a także będących plagą na dzielnicy wyczynów „złomiarzy” (mieszkaniec Oruni: w tym miesiącu na Sandomierskiej skradziono drzwi wejściowe w trzech budynkach). Największym sukcesem dzielnicowych w ostatnim czasie to, zdaniem policjantów, zatrzymanie wandala na cmentarzu Łostowickim.

Strażników miejskich najczęściej pytano o nielegalne wysypiska 
- W rejonie Żuławskiej, Bocznej, na polach leżą sterty śmieci. Części samochodowe, styropian, worki, meble. Przyjeżdżają samochodami i wyrzucają prosto do rowów, prosto na pola. Co mamy z tym zrobić? Czemu nie szukacie winnych ? – denerwowało się kilku mieszkańców, określających siebie „rolnikami z Żuławskiej”.

- Znane są nam te miejsca. Prowadzimy dokumentację zdjęciową. To nie są łatwe sprawy. Nie możemy, ot tak, ukarać kogoś, musimy mu udowodnić winę – odpowiadał Aleksander Kmiećkiowak z Referatu VI Straży Miejskiej w Gdańsku.

Ale naciskany przez mieszkańców przyznawał. – To jest chora sytuacja, kiedy mandat za wysypywanie śmieci jest dużo mniejszy, od opłaty, którą trzeba ponieść za wywóz śmieci na wysypisko. Tak jednak jest. To nie my ustalamy taryfikatory mandatów. Robi to ministerstwo.

Strażnicy znów zasłaniali się statystykami. – W naszym referacie, który obejmuje przecież nie tylko Orunię, działa 20 funkcjonariuszy, mamy dwa radiowozy. Może się tak zdarzyć, że nie od razu przyjedziemy na interwencję – tłumaczył Kmiećkiowiak.

Jest szansa na poprawę w tej kwestii. Latem strażnicy dostaną 4 skutery, być może również dwa kolejne radiowozy.