Czerwona kokarda :p

Autor: Yuka29, Data publikacji: 2012-11-17 17:16:00

Kuźnia, nasza duma i  eksportowy zabytek, dzięki któremu możemy pokazać reszcie świata i Gdańska, że Orunia przyjazną miejscówą jest! Możemy, ale „jeszcze” nie pokazujemy, bo sami się najpierw musimy nacieszyć :p Niech reszta gdańszczan eksploruje sobie swoje własne zabytki. Jeszcze by nam zadeptali w drodze z przystanku autobusowego, pole pod uprawę słoneczników.

Na otwarciu była pompa i kokardy, a teraz została już tylko sama pompa w znaczeniu „homeryckiego śmiechu”.
Zorganizowano moc atrakcji. Byli płatnerze, kowale, kucharze i notable z Urzędu Miejskiego. Wszak jak mówi staropolskie przysłowie: „Gdzie konie kują, tam żaba nogę podstawia!”, więc wiadomo, że być (i uświetniać) musieli.

Fajnym pomysłem było na przykład zrobienie grupowego zdjęcia Oruniakom, zebranym w dniu otwarcia Kuźni na ulicy Gościnnej. Na wysięgniku strażackim profesjonalny fotograf z niemniej profesjonalnym sprzętem, strzelał nam foty. Minął miesiąc, śladu po focie nie ma. Myślę sobie, kurde! Gdzie jak gdzie, ale na Oruni przecież nic nie ginie! Już szybciej się znajdzie to, co zginęło gdzie indziej. A do zdjęcia pozowała też policja.  Grunt to dobrze poszukać...

No to szukam, gdyż upartym Kaszubem jestem. I znalazłam. W miejscu dość oczywistym, ściśle powiązanym z dzielnią, mianowicie -  na stronie Stowarzyszenia Kucharzy Polskich. http://www.kucharze.pl/?p=2967. Kucharze wstawili tę fotę, również na swój fejsbukowy profil. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=377761595633817&set=a.212160275527284.51241.209217465821565&type=1&relevant_count=1 Enjoy!:p

O tym, że kowalskie palenisko, nie do końca wypaliło, był artykuł zarówno na tym portalu, jak  i w Gazecie Wyborczej. Z tej ostatniej można się dowiedzieć, że ustalona data pierwszej fety, to tak ze względu na dobrą pogodę... Hmm, ja mam wbite w głowę, jeszcze z poprzedniego ustroju, kiedy to w pocie czoła odkładałam kieszonkowe na książeczkę SKO, że: "Październik jest miesiącem oszczędzania!", a nie życzliwej aury ;p

Październikowa impreza, pewnie nie obyła się bez kosztów. Nie mam pojęcia jakie pieniądze wchodziły w grę, ale szacuję, że gdyby zmienić kolejność wydatków, styknęłoby na legendarny ekspres do kawy, a przy gospodarskim myśleniu - jeszcze na sześć kubasów z Ikei i jedno stylizowane krzesło (to już z Allegro :p).

Mleko się rozlało, szkoda tylko, że pozostał gęsty, mętny kożuch i zdziwienie, że komentarze zdezorientowanych mieszkańców Oruni, przyjmowane są jak atak "na wizerunek Fundacji".  Trochę mnie to jednak zbrzydza! :p