Gościnna znów w centrum uwagi

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2013-05-19 09:15:00

To już powoli tradycja: w tym roku, tak jak w poprzednich latach, na skwerku przy Gościnnej pojawi się grupa osób, która będzie go upiększać. Będą to pracownicy Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Budżet akcji – 10 tysięcy złotych. Start: 25 czerwca. Skąd pomysł? No właśnie...

Było już sadzenie słoneczników, sprzątanie terenu, demontaż starej kasy biletowej, sadzenie krzewów i drzewek, budowa chodnika, a nawet postawienie pomnika (z tektury, ale zawsze) – w ostatnich dwóch latach skwer przy Gościnnej przeszedł gruntowny lifting.

Zafundowali mu go członkowie pozarządowych organizacji, lokalni radni osiedla i sami mieszkańcy Oruni. - To ważne dla nas miejsce. Bo jest to wjazd na oruńską Starówkę. A skwer ten leży tak blisko Traktu św. Wojciecha, którędy codziennie przejeżdża wielu ludzi. Jest to więc wizytówka Oruni i chcemy, aby prezentowała się jak najlepiej – tłumaczy fenomen tego miejsca Agieszka Bartków, szefowa lokalnej Rady Osiedla.

Nic dziwnego więc, że kiedy na dyżur do Rady przyszła przedstawicielka GPEC, firmy, która zwykłemu Kowalskiemu kojarzy się z ciepłem w jego mieszkaniu, został wskazany jej właśnie skwer przy Gościnnej.

– Rozpoczęliśmy właśnie trzecią edycję programu „Wspólne Działanie -  Lokalne Zaangażowanie”. W jego ramach kilkanaście zespołów pracowników Grupy GPEC wychodzi do lokalnej społeczności i dla niej realizuje konkretne projekty. Upiększanie zielenią hospicjum, kupno i montaż mebli dla wybranego przedszkola, mieliśmy już wiele takich akcji w różnych miastach – mówi Jolanta Cielecka, pracownik działu rozliczeń GPEC-u, a także mieszkanka ulicy Przyjemnej.

– Cieszę się, że w tym roku jeden z naszych zespołów, w sumie około 40 osób, będzie pracował właśnie na Oruni – dodaje.

Pracownicy GPEC zakupią drzewka, kwiaty – budżet akcji to 10 tysięcy złotych. 25 czerwca cała ekipa przyjeżdża na Orunię. Będą pracowali od 8 do 16. Ludzie, którzy na co dzień rozmawiają z klientami o umowach i płatnościach, podwiną rękawy, chwycą za łopaty i wezmą się za sadzenie roślin. Być może dostawią także kolejne ławki. I kto wie, może zamontują tutaj, do czego namawiają ich lokalni radni, stolik do gier logicznych. - Narzędzi będzie pod dostatkiem, także jeżeli któryś z mieszkańców Oruni będzie chciał nam pomóc, to zapraszamy - uśmiecha się Cielecka.

- Bardzo się cieszę, że skwer przy Gościnnej także i w tym roku doczeka się nowych nasadzeń. Radziłabym za taką sumę wybrać zarówno drzewa, ale i posadzenia mniejszych krzewów i kwiaty. Może kwitnąca śliwa, albo ozdobna jabłoń? Może też być symboliczny dąb, albo przyjazna otoczeniu brzoza, lub dobrze się prezentująca lipa – mówi Justyna Kaleta, właścicielka sklepu ogrodniczego na Oruni.

- Co jeszcze? Magnolie, forsycje, jaśminowce, może i głogi, które świetnie się rozrastają. Widziałabym także róże parkowe i róże rabatowe, której dają kwiaty jeszcze tej samej zimy, kiedy zostaną posadzone – dodaje.

Cała akcja może kojarzyć się z czynem społecznym i fanaberiami wielkich korporacji, ale faktem jest, że działania Grupy GPEC to konkretne korzyści dla wielu ludzi. Także na Oruni. W zeszłym roku, również w ramach takiej akcji, przedstawiciele firmy zakupili i zmontowali meble dla przedszkolaków z oruńskiej Gościnnej Przystani.

- Dzięki akcji korzysta nie tylko lokalna społeczność. Sami pracownicy uczą się w ten sposób jak zarządzać projektami, a także zespołami ludzi. To dla wielu z nich nowe doświadczenie i szansa na rozwój zawodowy – mówi Grzegorz Blachowski, rzecznik GPEC.

Członkowie Rady Osiedla załatwią wszystkie niezbędna pozwolenia do przeprowadzenia akcji (skwer jest własnością miasta). 25 czerwca pobliska Gościnna Przystań będzie stanowiła bazę dla pracowników GPEC.

Radni osiedla chcą także i w kolejnych latach część sumy swojego budżetu przeznaczać właśnie na skwer przy Gościnnej. Mają oni również niepisaną umowę z miastem – gdy tylko na skwerze trawa zrobi się za wysoka, dzwonią do odpowiednich służb z prośbą o koszenie tego fragmentu Oruni. - Do tej pory nie mieliśmy problemów, miasto wywiązywało się tutaj ze swoich obowiązków – mówią radni.