O współczesnych heroinach ;p

Autor: Yuka29, Data publikacji: 2009-10-03 23:59:40

W każdym szanującym się powieścidle typu: klasyka romansu, występuje jakiś On, który zdobywa, względnie uwodzi jakąś Oną... Owszem, czyny są ważne, ale że od czegoś trzeba zacząc „na początku było słowo”.

Czytamy więc jak On obsypuje Ją komplementami. W podręcznym zestawie zdolnego podrywacza (ze wspomnianej klasyki) są:

-         atłasowa skóra,

-         alabastrowa cera,

-         hebanowe/jedwabiste włosy,

-         migdałowe oczy (???),

-         strzelista sylwetka,

-         apetyczne krągłości,

-         łabędzia szyja.

-         (...)

Rzecz jasna, zestaw można dla własnych potrzeb dowolnie rozwijać, pamiętając jednak o już istniejących bon motach  ;p Otwartych drzwi się jakby nie wyważa!

Kobiety nieksiążkowe, też lubią czuć się heroinami i przyjmować komplementy w życiu codziennym, mniej lub więcej starając się na nie zasłużyć ;-)

Też się tak ostatnio postarałam! Wdziałam sukienkę (sic!), szpilki (sic!), a nawet użyłam pacykantów do pozbawionej ich na co dzień twarzy ;p W moim lustrze ewidentnie było coś na kształt kobiety... Wychodzę więc ukazać się małżonowi w całej podrasowanej krasie, czekając na (jakże zasłużone) zachwyty... I usłyszałam!

-         Wyglądasz.... wyglądasz, jak.... METRO GOLDWYN MAYER!!!  Jak ten lew z czołówki amerykańskich filmów normalnie – dodał, żebym przypadkiem nie miała skojarzeń z gwiazdą filmową

Opowiedziałam tę sytuację ojcu, który bardzo nią rozbawiony, powtórzył ją później  mamie... Dzwoni mama i pyta:

-         Córcia, o co chodzi z tym, że wyglądasz jak WARNER BROTHERS???

I w takich właśnie momentach kobieta czuje się jak Wytwórnia Filmów Rysunkowych z Łodzi;p