Aby żyło się lepiej ;p

Autor: Yuka29, Data publikacji: 2009-10-28 08:14:23

Orunia to dzielnica z olbrzymim potencjałem. Główną rzeczą jaką jej brakuje to solidna kasa na zmianę entourage'u, który umówmy się - na ten moment nie jest jakiś powalający. Albo  jest! - zależy jak na to spojrzec... Kawał dobrej roboty odwalają sami mieszkańcy skrzykując się do działania w ramach wspólnot mieszkaniowych i poprawiając za własne (sic!) pieniądze to, co ingerencji wymaga.

 

Widac coraz więcej nowych dachów, kolorowych elewacji i innych szczegółów estetycznych, które poprawiają (powoli acz systematycznie) wygląd naszej dzielni.

 

W naszej wspólnocie też się coś dzieje pozytywnego. Mamy dach, kominy przestały grozic zawaleniem na niewinnych przechodniów, a teraz zajęto się remontem klatek schodowych, które co tu ukrywac - do tej pory wyglądały jakby stylizował je spec od wizerunku zakładów karnych...  Ach ten cudny, sino-niebieski odcień ścian w połączeniu z wyrytymi w farbie opiniami o mieszkańcach - BEZCENNE! ;-))

 

Najpierw weszła brygada fachowców klasy międzynarodowej od elektryki. Muszą powymieniac skrzynki elekryczne, pochowac wiszące kable i zrobic jeszcze parę innych rzeczy, żeby nie dokonał się spektakularny samozapłon kamienicy. I tu natknęli się na przeszkodę w osobie wspomnianego już niegdyś w tym blogu Judżina...

 

Deja vu - latający wrzeszczący Judżin, który ABSOLUTNIE nie życzy sobie żeby ktoś dotykał jego starej skrzynki licznikowej!!! Powód? Oczywisty - "BO NIE!". Ostatnim razem udało mi się uniknąc zaangażowania w spór z Judżinem, wczoraj jednak Judżin poszedł po rozum do głowy (a to przechadzka dośc męcząca) i spersonalizował wroga... Osobą, która tak mu się daje we znaki zlecając remonty, których on  nie akceptuje, jestem jak się okazało ja;-)) Jest coś na rzeczy, gdyż stanowię 30% zarządu wspólnoty, że się tak wylansuję...

 

Judżin waleniem w drzwi obwieścił swoje stanowcze przybycie. Wyzwał mnie od różnych a na koniec stwierdził, że dla pewności dobrze byłoby mnie jeszcze walnąc, żebym w końcu przyswoiła jego żywiołowy sprzeciw wobec zmian cywilizacyjnych! Na szczęście przyprowadził ze sobą swoją partnerkę życiową, żeby miała okazję zobaczyc jak się sprawy załatwia... Dziewoja niczym Rejtan rzuciła się pomiędzy nas, chcąc zapewne ochronic jedną z postaci konfliktu (moim zdaniem jego, bo stał bliżej schodów:))). Szarpiąc się i złorzecząc Judżin wyniósł się spod moich drzwi, głosic groźby karalne pod adresem pracujących  elektryków.

 

Ciekawe czy Judżinowi dałoby się założyc ogranicznik mocy?!  Uuuhhh, było grubo, a jest jeszcze kilka rzeczy do zrobienia;-)