Strategia dla Ujeściska-Łostowic na półmetku, pomysłów nie brakuje

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-01-21 21:07:00

Jak spowodować, by Ujeścisko-Łostowice przestało być tylko „sypialnią”, w której nic właściwie się nie dzieje? Jak ożywić tę część miasta? Która część dzielnicy nadaje się na swoiste centrum południowych rubieży Gdańska? Odpowiedzi wciąż szukają uczestnicy projektu „Quo Vadis, Gdańsku?”. W tym tygodniu swoimi pomysłami podzielili się też studenci architektury.

Najpierw krótka diagnoza, którą postawili uczestnicy trzecich już warsztatów „Quo Vadis, Gdańsku?”:

- wciąż brakuje spójnego, miejskiego planu na rozwój Ujeściska-Łostowic,
- w dzielnicy projektuje się kolejne duże ulice, ale często w ogóle nie patrzy się na potrzeby pieszych,
- przykładem kiepsko zaprojektowanej ulicy jest aleja Havla, która przypomina raczej autostradę niż drogę, która przebiega przez centrum dzielnicy,
- w tej części Gdańska panuje „deweloperska anarchia”,
- zbiorniki retencyjne, które stanowią siłę dzielnicy nie są wystarczające zagospodarowane. 

Co powinno się zmienić na Ujeścisku-Łostowicach?
Tutaj zdania były już podzielone. Generalnie jednak dominowała opcja, że dzielnica zamiast jednego centrum (nie mylić oczywiście z centrum handlowym), powinna mieć kilka takich miejsc, w którym skupiają się różnego rodzaju aktywności. Miejsc, które są regularnie odwiedzane przez mieszkańców.

- Nie da się zadekretować stworzenia centrum. Ono naturalnie powstaje tam, gdzie koncentruje się aktywność – mówił jeden z mieszkańców.

I cała sztuka stworzyć taką przestrzeń, by taka aktywność faktycznie miała miejsce.
- Pamiętajmy, że Ujeścisko-Łostowice to sztuczny twór administracyjny, który składa się z kilku mniejszych jednostek. Moim zdaniem każda z tych jednostek powinna mieć swoje „centrum” - dodawał.

Potwierdziło to opracowanie urbanistek, które w projekcie „Quo Vadis, Gdańsku?” zajmują się właśnie Ujeściskiem-Łostowicami. Z zebranych wcześniej od mieszkańców informacji opracowały mapę, na której widać potencjalne miejsca w dzielnicy, gdzie takie centra powinny się kształtować. Widać to na trzech zdjęciach, które dodaliśmy do niniejszego artykułu.

Mieszkańcy przedstawiali też swoje pomysły zmian w dzielnicy. Posiłkowali się przykładami architektonicznych rozwiązań z całego świata. Zielone torowisko, więcej ścieżek rowerowych, hamaki w przestrzeni publicznej, bardziej przyjazne pieszym ulice, czy zadbanie o lokalny cmentarz – przekonywali uczestnicy warsztatów.

W sukurs przyszli im gdańscy studenci architektury, którzy zaprezentowali swoje, przygotowane wcześniej fragmenty rozwoju poszczególnych fragmentów Ujeściska-Łostowic. Nowa, zwarta zabudowa z usługami na parterze (brak miejsc na usługi to bolączka tej dzielnicy), ścieżki rowerowe, lepsze wykorzystanie przestrzeni parkowej, zagospodarowanie zbiorników retencyjnych, a nawet budowa czegoś na kształt gdyńskiego info boxu – to tylko niektóre z pomysłów studentów.

Warto dodać, że dyskusja nad kierunkami rozwoju Ujeściska-Łostowic toczy się cały czas w Internecie. Szczególnie wiele dzieje się na grupie facebookowej „Quo Vadis, Ujeścisko?”. Dla przykładu: Jeden z uczestników grupy wkleja ciekawe wizualizacje i pyta, czy tak może wyglądać Nowa Warszawska.
Inny, wywołuje żywą dyskusję pytaniami i swoim komentarzem: „Proszę powiedzieć, kto z państwa jadąc Aleją Havla - samochodem, tramwajem, autobusem, rowerem lub idąc na piechotę zauważy, że w lesie obok, są fajne ścieżki spacerowe i fantastyczna wieża widokowa na wzniesieniu o ciekawej nazwie Kozacza Góra ? Nie mówią o tym drogowskazy, nazwy przystanków etc. Ktoś kto nie jest starym mieszkańcem o zacięciu terenowym, może żyć latami w "bezwiedzy" o tym miejscu(...)”

Kolejne, czwarte warsztaty już za kilka tygodni. Na piątych warsztatach urbanistki zaprezentują już przygotowaną przez nich ministrategię, która będzie zbiorem wytycznych, wskazówek i pomysłów, prezentowanych przez aktywnych mieszkańców dzielnicy.

Zdaniem organizatorów projektu, ministrategia będzie ważnym narzędziem nacisku mieszkańców na urzędników. Warto dodać, że w warsztatach uczestniczą też planiści Biura Rozwoju Gdańska. I choć atmosfera jest tutaj przyjazna, czasem przychodzi im wysłuchać kilka gorzkich słów pod adresem wcześniejszych koncepcji.  Na szczęście zdania typu: "miastem rządzą szaleńcy" to tylko przerywnik w dyskusji. Ta ostatnia jest bowiem naprawdę merytoryczna.

A propos "wcześniejszych koncepcji", krytykowana jest szczególnie Nowa Havla. - Nasz projekt ma szansę nie dopuścić, by kolejne ulice, na przykład Nowa Warszawska, zawierały te same błędy co Nowa Havla – komentowały urbanistki.

W dyskusji brali udział lokalni radni dzielnicy. Nie zobaczyliśmy tutaj jednak żadnego radnego miasta.