Yuka świątecznie (prawie jak Najdżella);p

Autor: Yuka29, Data publikacji: 2009-12-17 22:30:00

Nadejszła wiekopomna chwila, że nawet mnie wymogi tradycji pognały do kuchni...

Więc owszem, weszłam tam, dzikim wzrokiem omiotłam „duszę każdego mieszkania”, po czym wyszłam... Stwierdziłam bowiem, że do świątecznych kulinariów najistotniejszy jest plan!

Przeczytałam kiedyś w bardzo pożytecznej książce, której tytułu niestety nie pamiętam, kilka praktycznych porad, które wywiesiłam sobie na lodówce!

  1. Świeże ziemniaki nie mają korzeni, łodyg ani  bujnego listowia!
  2. Kiedy marchew można zawiązac na supeł, prawdopodobnie nie nadaje się do spożycia!
  3. Mąka jest zepsuta kiedy się rusza!
  4. Kiedy jajko puka do ciebie od środka, raczej go nie jedz!
  5. Jeśli otwarcie lodówki powoduje pikietę bezpańskich psów pod domem, wyrzuc mięso!
  6. Wkładanie pustych opakowań z powrotem do lodówki, to stary trick, ale jest skuteczny tylko wtedy, gdy masz gosposię!
  7. Odpuśc sobie mrożonki, które stały się integralną częścią zamrażalnika!
  8. Mleko jest zepsute kiedy zamienia się w jogurt, jogurt jest zepsuty kiedy upodabnia się do twarogu, twaróg jest zepsuty kiedy wygląda jak żółty ser, Ser cheddar jest zepsuty kiedy wygląda jak Brie, a ty wiesz, że tego nie kupowałaś!!!
  9. SÓL- NA SZCZĘŚCIE SIĘ NIE PSUJE!!!!

Khem, khem... zatem w domu mam sól, co może oznaczac pewną obiektywną trudnośc w przygotowaniu dwunastu dań wigilijnych...

W ramach porannego fitnessu, przytaszczyłam zatem kilka siat wypełnionych po brzegi (a nawet z meniskiem wypukłym) produktami, by następnie oddac się z wdziękiem i pasją gotowaniu.

Najpierw jednak zaznaczyłam na swojej liście rzeczy które:

-nie wychodzą mi (...)

-nie lubię ich robic (...)

Wyszło, że jedyną rzeczą którą z dużą dozą tolerancji można podciągnąc pod danie świąteczne choc nie wigilijne, jest pasztet ;-))) Zatem napiekłam pasztetu w ilościach przemysłowych i postanowiłam chytrze przedilowac go na inne potrawy! W ten oto sposób weszłam w posiadanie: pierogów, uszek i obietnicy dostawy zgarmażerowanych ryb wszelakich!

 

PS. Brakuje mi jeszcze makowca, więc jakby ktoś czuł się na siłach, to ja pasztet jeszcze mam;-)))