Tomasz Zając nie żyje

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-01-21 15:14:00

Kilka dni temu w swoim mieszkaniu na osiedlu Kolorowym odszedł w tragicznych okolicznościach dziennikarz – Tomasz Zając.

Tomek ma za sobą bogate, pełne niesamowitych historii i zdarzeń życie. Pracował m.in. dla TVN-u, BBC, agencji Reutersa, Newsweeka, Dziennika Bałtyckiego. Ostatnio pracował w „Twojej Gazecie”. Poznałem go w redakcji tej ostatniej.
To, że był świetnym dziennikarzem, wiedział każdy, kto miał z nim styczność lub przeczytał któryś z jego licznych artykułów. Inteligentne, cyniczne, konkretne, a przy tym potrafiące – jak sam żartobliwie mówił – mocno przy...ić komu trzeba, lekkie pióro, to był znak firmowy Tomka. Był on jednak kimś więcej niż superutalentowanym „pismakiem”. Zawsze miałem i mam słabość do ludzi z pasją (nawet jeżeli do końca nie pojmuję niektórych „zajawek”), a Tomek miał ich mnóstwo. Uwielbiał historię, był chodzącą encyklopedią na temat zabytków i co ciekawszych miejsc na Pomorzu, miał „bzika” na punkcie samolotów, cenił sobie dobrą książkę i film dokumentalny. Ci, co znali go lepiej niż ja, pewnie mogliby dodać jeszcze sporo do tej listy.
Tak się szczęśliwie dla mnie złożyło, że kilka z jego zainteresowań pokrywało się z moimi. Rozmowy na temat Powstania Warszawskiego, stanu wojennego, absurdów PRL-u, czy aktualnych głupstw popełnianych przez polityków nie były w redakcji „Twojej Gazety” czymś wyjątkowym. Dyskusję z reguły inicjował Tomek i sam – choć historia i polityka stanowią od wielu lat jedną z moich namiętności – musiałem się nieźle intelektualnie nagimnastykować, aby dotrzymać mu kroku w rozmowie. Właśnie tych „pogawędek”, gęsto przyprawionych absurdalnym humorem rodem z filmów Barei czy współczesnych kabaretów, będzie mi brakowało najbardziej.
Będąc fair w stosunku do wszystkich, którzy będą to czytać, ale również i do Tomka, nieznoszącego patosu i przesady w każdej formie, muszę napisać coś jeszcze. Tomek nie miał łatwego charakteru, kilka razy porządnie się z nim pokłóciłem. Czasami miałem naprawdę go dosyć (pewnie vice versa). Ścieżka wojenna między nami z reguły nie trwała zbyt długo. Jego huśtawki nastrojów były spowodowane problemami w życiu osobistym. Radził sobie z nimi najlepiej jak potrafił.
Kiedy rok temu w moim życiu wydarzyła się tragedia, Tomek był jedną z kilku osób, która pomogła mi stanąć z powrotem na nogi. Przegadałem z nim wtedy wiele godzin. Otworzył się przede mną, opowiadał mi szczerze o swoich błędach, tłumaczył, że muszę wytrzymać, że wszystko jeszcze będzie dobrze. I również dzięki niemu wytrzymałem. Zawsze będę mu za to wdzięczny.
Wierzę, że Tomek jest teraz w innym, lepszym miejscu. Znając go, to pewnie siedzi w swoim nieśmiertelnym dżinsowym ubraniu (wyróżniał się również na polu mody) i albo coś skrobie w pocie czoła, albo opowiada słuchaczom jakąś historię ze swego życia. A wierzcie mi, ten „pismak” miał o czym opowiadać...

Trzymaj się Tomku

Piotr Olejarczyk

Próbkę tekstów Tomka Zająca można znaleźć tutaj: www.twojagazeta.pl.
Wśród nich jest wiele, które dotyczą Gdańska Południe i Oruni.