Autor: oksytocyna, Data publikacji: 2010-03-25 21:44:31
Mój sąsiad to się zna na obyczajach. Spotykam go w parku, ja pcham wózek z dzieciakiem, on z niebieskim frontem drzwiczek kuchennych, dwoma pałąkami od niewiadomo czego i dyktą. Jest zarośnięty jak dzik, więc myślę, że może nie czuje się najlepiej.
- Dzień dobry! – zaczynam, bo on nieobecny myślami skupiony na pchaniu dobytku wpatrzony jest w absolutną przestrzeń poprzedzającą jego dwa kółka.
- O, dzień dobry... – widzę, że jest zakłopotany, pociera dłonią szorstki zarost.
- Sąsiedzie, oto moje potomstwo! – dumnie wskazuję na zawartość wózka.
Sąsiad pochyla się nad wózkiem, zagląda i radośnie wykrzykuje:
- Na psa urok!
Co, jak każda matka i gospodyni domowa wie, kryje w sobie najlepsze życzenia i odstrasza „uroczenie”.
Dziękuję sąsiedzie:)