— Chodzimy od drzwi do drzwi. Pytamy sąsiadów, co poprawić w budynku. Jeśli widzimy pustostany, to zgłaszamy do miasta, by jak najszybciej je opróżnić. By nie było robactwa. Tak, największy problem w bloku to robactwo — mówiła Agnieszka Blank, przewodnicząca rady bloku Ubocze 24.
Słuchało jej kilkunastu sąsiadów i tyle samo urzędników z dwiema wiceprezydentkami na czele: Moniką Chabior i Emilią Lodzińską. Sobotnie spotkanie w szkole na Ubocze, w którym wzięli też udział przedstawiciele policji i straży miejskiej, było poświęcone paktowi, który dwa lata temu mieszkańcy owianego złą sławą bloku podpisali z miastem.
Podpisując w 2023 r. "pakt o współpracy" miasto zobowiązało się do konkretnych inwestycji i remontów na Ubocze 24. Ale co istotne, także do tego, że będzie słuchać głosu lokatorów. I to w konkretnych sprawach — urzędnicy obiecali, że mieszkańcy Ubocze będą mieli większy wpływ na to, kto wprowadza się do ich budynku. Wcześniej, zanim pakt wszedł w życie, wyglądało to tak, że miasto zrzucało na Ubocze 24 kogo popadnie. Sporo mieszkańców było wściekłych, że urzędnicy robią z bloku i z całej okolicy getto.
Na Ubocze są zmiany. "Nasz głos jest słuchany"
Na spotkaniu pytałem mieszkańców, czy miasto wywiązało się z tej obietnicy i rzeczywiście informuje lokatorów, kogo nowego wprowadza im do budynku. — Tak, mamy spotkania z urzędnikami. Jeśli mają wprowadzić się do nas nowi lokatorzy, jest opinia Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. I pozytywna decyzja. To była nasza wielka prośba, by do takich spotkań z urzędnikami dochodziło. Bez tego nie ruszymy i nic w bloku nie zmienimy — odpowiadała mi Blank.
Czy w ostatnich dwóch latach zrobiło się w budynku na Ubocze 24 spokojniej i bezpieczniej? Czy się poprawiło? — dociekałem. — Tak. Dwa lata temu różni ludzie tu trafiali. Teraz jest inaczej. To jest niebo a ziemia. To jest sukces, że powstała rada bloku i że ktoś przypilnował ten budynek. Wcześniej nie za bardzo byliśmy słyszani, a teraz nasz głos jest słuchany — przekonywali mnie mieszkańcy Ubocze 24.
Żeby było jasne, w sobotnim spotkaniu wzięło ich udział kilkunastu, a blok liczy sobie ponad 160 mieszkań, z czego 15 to pustostany. Na spotkaniu nie było więc typowej większości, ale była reprezentacja bloku, garść bardziej aktywnych ludzi z tego adresu.
Mniejszy dług, mniej interwencji policji
Po moich pytaniach urzędnicy poinformowali, że łączny dług komunalny (wynikający z niepłacenia czynszów) na budynku Ubocze 24 wynosi około 900 tys. zł, ale w ostatnich dwóch latach zmniejszył się on o 200 tys. zł.
Zapytana przeze mnie funkcjonariusza policji z "oruńskiego" komisariatu, mówiła z kolei, że w ostatnich latach było dużo interwencji na Ubocze 24 i że zdarzały się okresy, że "jeździliśmy pod ten blok prawie codziennie". — Ale teraz tego nie ma, sytuacja na Ubocze się uspokoiła. Wiadomo, że są pewne rodziny, do których jeździmy notorycznie — komentowała. Nie podawała jednak żadnych statystyk.
Miasto poinformowało, że obecnie prowadzi 3 wyroki eksmisyjne z Ubocze 24. — Sprawy są w trakcie. Lokatorzy mają już oferty w innych lokalizacjach. Mamy też 15 pustostanów na budynku, z czego 10 lokali gotowych jest do zamieszkania — wyliczali urzędnicy.
Problem w tym, że na Ubocze 24 mało, kto z kolejki komunalnej chce tutaj zamieszkać. Blok jest owiany złą sławą, przypomina mało atrakcyjny hotelowiec z lat 70., a na dodatek leży w tej części Oruni, w której wiele komunalnych budynków (np. na Przy Torze) wygląda tak, jakby przed chwilą skończyła się tutaj wojna.
Urzędnicy zrobili kiedyś bubel. "Dziś takiej decyzji nikt by nie podjął"
Budynek na Ubocze 24, jak pisaliśmy wielokrotnie, był jednym wielkim grzechem miasta (tu piszemy, dlaczego), ale przez lata nikt z gdańskiej władzy nie potrafił za niego oficjalnie przeprosić. Albo nawet przyznać się do jakiegokolwiek błędu. W sobotę pośrednio zrobiła to wiceprezydent Lodzińska. W rozmowie ze mną powiedziała: — W 2025 r. nikt już takiej decyzji, by nie podjął. Na tamte czasy, czyli w 2009 r. ta decyzja o budowie takiego bloku, w takiej technologii, z takim projektem, wydawała się słuszna. Dzisiaj takich budynków, które mają wspólne powiązania, już się nie robi.
Miasto wyliczyło też inwestycje i remonty, które w trakcie realizacji paktu udało się przeprowadzić na Ubocze 24. To m.in. naprawy elewacji przy wejściach i na szczycie budynku, naprawa oświetlenia na klatkach schodowych, montaż domofonów przy wejściach do korytarzy. Ale też dezynsekcje i kontroli czystości lokali.
Bezdomni na klatce i śmieci za oknem
Mieszkańcy zgłaszali jednak, że oświetlenie nie wszędzie działa, a na dodatek ktoś uszkodził drzwi wejściowe na klatkach. Lokatorzy mają podejrzenia, że zrobili to bezdomni. — Mieszkam na drugim piętrze w klatce A. Jak było zimniej, to bezdomni sobie urządzili tutaj noclegownie. Drzwi są uszkodzone i są otwarte. Oni wchodzą w nocy do budynku. Piją i śpią na klatce. Fetor jest straszny — opisywała.
Niektórzy z lokatorów prosili o montaż monitoringu, ale przyznawali, że wielu sąsiadów nie będzie stać, by dołożyć się do takiej inwestycji.
Kolejni apelowali do miasta, by bardziej zadbali o bezpośrednie sąsiedztwo Ubocze 24. — Za oknem mam taki widok, że się czuję, jakbym mieszkała na wysypisku śmieci. Śmieci, wysokie chaszcze. Nikt tego nie kosi — opowiadała jedna z mieszkanek. Urzędnicy obiecywali, że się tym zajmą.
Na Ubocze 24 wyłoniła się też młodzieżowa rada, a w maju trwają wybory do rady bloku Ubocze 24.