"Zegar działa! Po wielu trudach, bojach i poszukiwaniach dobrych fachowców w końcu udało nam się uruchomić na nowo nasz zegar na wieży! A wszystko to dzięki panom Konradowi Marszałkowskiemu i Dominikowi Kreftowi z Instytutu Budowy Okrętów na Politechnice Gdańskiej" - piszą na swojej facebookowej stronie salezjanie z Oruni, którzy odpowiadają za kościół przy ulicy Gościnnej.
Proboszczem parafii przy ulicy Gościnnej jest Przemysław Cholewa. - Zegar zatrzymał się tak z trzy lata temu. Dla parafian to temat ważny. Często na kolędzie za torami, np. w mieszkaniach na Żuławskiej słyszałem od ludzi, że ten zegar im jakoś w życiu towarzyszy. Że widzą go z okien swoich domów i się do niego mocno przyzwyczaili. Dostawałem pytania, kiedy zegar będzie naprawiony - opisuje w rozmowie z portalem MojaOrunia ks. Cholewa.
- Ja oczywiście też chciałem go naprawić, ale trudno było znaleźć fachowców. Nikt nie chciał podjąć się naprawy starego mechanizmu. Jak coś, firmy proponowały wymianę całego zegara, a to są niemałe pieniądze - dodaje. Swoisty przełom w sprawie nastąpił podczas jednej z mszy w kościele na Gościnnej. Okazało się, że uczestniczy w niej specjalista z Politechniki Gdańskiej, któremu zegary, mechanizmy i elektroniczne sterowniki straszne nie są. Po mszy zgłosił się do księdza i zaproponował, że spróbuje podjąć się naprawy. Do pomocy wziął kolegę z Politechniki Gdańskiej i panowie wspólnie zaczęli pracę nad oruńskim zegarem. - Okazało się, że wysiadł elektroniczny sterownik. Panowie napisali specjalny program komputerowy, postawili cały sterownik od nowa - mówi proboszcz. Dwa tygodnie temu zegar został uruchomiony, ale okazało się, że są jeszcze pewne zakłócenia i sterownik nie działa jak należy. Później przyszedł następny test i kolejny. - Taka ciekawostka związana z grawitacją. Odkryliśmy, że jak wskazówka idzie w dół, to biegnie nieco szybciej. A jak pod górę, to idzie trochę wolniej. Trzeba było to uwzględnić w programie. Panowie stanęli na wysokości zadania - komentuje nasz rozmówca. - Zegar już działa - cieszy się proboszcz. Na swojej stronie salezjanie podkreślają, że drobne poprawki mogą się jeszcze zdarzyć. "Nasz zegar może i nie jest tak precyzyjny jak szwajcarski, ale na pewno już chodzi!" - podsumowują księża z Oruni.























