Gerard Lampkowski zmarł 12 kwietnia. Miał 86 lat. Przez wiele lat prowadził zakład fryzjerski na Oruni, przy Trakcie św. Wojciecha (wcześniej Jedności Robotniczej). - Ojciec zaczął pracować w wieku 20 lat. Przez dobre trzy dekady pracował sześć dni w tygodniu i często miał nawet 20 klientów dziennie. Dłuższy urlop miał chyba raz. W 1982 r., kiedy pojechaliśmy razem na Mazury - wspomina Piotr Lampkowski, syn Gerarda Lampkowskiego.
- Wyliczyłem, że w swojej karierze ojciec ostrzygł około 199 tys. klientów - dopowiada.
Gerard Lampkowski pracował jeszcze w tym roku. Jego ostatni dzień w zakładzie przypadł na 26 stycznia.
Piotr Lampkowski mówi, że zakład na Oruni będzie działał dalej i że zatrudnił już fryzjerkę, panią Dorotę. W planach ma też stworzenie swoistego mauzoleum swojego ojca. - Wszystkie nagrody, dyplomy i pamiątki po ojcu będą w jednym miejscu - zaznacza.
Pogrzeb Gerarda Lampkowskiego odbędzie się w sobotę (20 4) o godzinie 11 w kościele św. Ignacego. Mistrz fryzjerski z Oruni zostanie pochowany na cmentarzu przy ulicy Brzegi.